czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 8

* Narrator *

 Elena Gilbert zatrzymała się przed domem chłopaka i z chwilą zawahania nacisnęła na dzwonek. Przez ściany słychać było jak dźwięk roznosi się po domu, wypełniając każde pomieszczenie hałasem. Wkrótce usłyszała jak ktoś przekręca zamek w drzwiach i uchyla drzwi. Postać zmierzyła dziewczynę wzrokiem i otworzyła szerzej drzwi, uśmiechając się promiennie.
- Hej, Elena. - przywitał się i wysunął do dziewczyny rękę na powitanie. Uścisnęła dłoń chłopaka i odwzajemniła uśmiech bruneta, który dalej spoczywał na jego twarzy.
- Nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? - Zapytała z niepokojem, następnie pochyliła się do chłopaka i cofnęła zaklęcie wyłączając z niego jej osobę, przez co Zayn mógł do domu wpuścić tylko ją.
- Wszystko w porządku, w należytym. Wejdź. - Odsunął się od drzwi, robiąc przejście dla Eleny. Przestąpiła ostrożnie przez próg, kiedy była całą sobą w korytarzu, szła już pewnie. Usłyszała głuchy łoskot z jakim brunet zamknął za nią drzwi i skręciła w stronę salonu, opadając na sofę delikatnie i lekko jak piórko.
- Masz na coś ochotę? - zapytał ją, po czym skierował się do kuchni. - Woda, cola, sprite? - wykrzykiwał z kuchni.
- Nic, dzięki.
 Po chwili brunet wszedł do salonu trzymając w ręku colę. Przystanął przy fotelu na przeciwko Eleny i usiadł na niego. Spoglądał przez chwilę na towarzyszkę wystukującą coś na telefonie, po czym odkręcił butelkę ciemnego, gazowanego napoju i napił się. Kiedy dziewczyna skończyła pisać, odłożyła telefon na kolana i pochyliła się do chłopaka, opierając łokcie na kolanach.
- Boli Cię ramię? - zapytała, spoglądając na nie.
- Trochę. Nie wiem jednak, co zrobiłem, że mnie boli. - Chłopak pomasował się po ramieniu, które jednak  było teraz lekko opuchnięte.
- Ahh... - Elena westchnęła i oparła się z powrotem na sofie. Cholerny Niall, pomyślała, on zawsze potrafi się do kogoś przyczepić, mimo, że nic mu nie zrobił. Taki już był, gardził ludźmi, jednak dla niektórych potrafił być naprawdę dobrym przyjacielem. Może wkrótce zacznie szanować Zayn'a a ona nie będzie musiała z nim uciekać od furii albo zwykłego kaprysu Horana?
 Jej rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi, dźwięk rozległ się po całym domu. Teraz wydawał się głośniejszy niż wtedy, gdy to Elena na niego nacisnęła. Brunet podniósł się z fotela i poszedł w stronę drzwi, w tym czasie dziewczyna wyczuliła słuch i nasłuchiwała, kto przyszedł do Malika i w jakiej sprawie.
- Hej, Zayn. Jest Elena w domu? Muszę coś jej powiedzieć. - Usłyszała głos Niall'a, zerwała się z sofy i, używając swoich mocy, znalazła się w korytarzu za ciałem brązowookiego. - Wpuścić mnie... - Blondyn nachylił się do chłopaka, by powtórzyć to zdanie raz jeszcze i wpłynąć na niego, jednak Gilbert była szybsza, złapała chłopaka za rękę i obróciła do siebie.
- Nie otwieraj tych drzwi, chyba, że jestem w domu, wtedy możesz. Kiedy mnie tu nie ma, nie wolno Ci otwierać. Otworzysz je dopiero wtedy, kiedy usłyszysz po drugiej stronie mój głos i pozwolę Ci je otworzyć. Teraz odejdź, przygotuj sobie kąpiel. - Dziewczyna odsunęła twarz od twarzy bruneta, który odszedł w stronę schodów.
- Wiesz, że nie możesz tak na niego cały czas wpływać. - Niall oparł się o framugę drzwi, ręce miał schowane w kieszeniach a na oczach, mimo późnej pory, wciąż miał okulary.
- Wiem. - warknęła - przyszedłeś tu po to, aby mnie pouczać czy masz jakąś stosowną informację? Wysłałam Ci mój adres, czemu nie przyszedłeś tam? - Dziewczyna wbiła w chłopaka lodowate spojrzenie.
- Byłem ale Ciebie tam nie było, więc wysłałem falę mocy po mieście, by Ciebie odszukać i chyba wiesz co było dalej. Nie, nie chyba, powinnaś wiedzieć. A chciałem powiedzieć, że słyszałem Pierwotnego w swoim umyśle. - Chłopak odszedł od framugi i zaczął chodzić niepewnie po ganku - Musiał się jakoś ze mną połączyć, rozumiesz. Powiedział, że zostały Ci trzy dni bo już kończy załatwiać sprawy w Drugim Świecie i znajdzie czas dla Ciebie. Nie wiem, co mam robić. Oh, Eleno, Eleno... - Chłopak zatrzymał się w miejscu, ściągnął okulary, jednym ruchem zawieszając je na bluzce i spojrzał na dziewczynę oczami, w których spostrzegła narastający w nich smutek. Elena wyszła przed dom, na ganek, zamykając za sobą cicho drzwi.
- Drugi Świat? - zapytała z niedowierzaniem.
- Taaa... Ale, Eleno, mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie, niż tłumaczenie Ci, czym jest Drugi Świat. Nie mamy czasu, musimy wymyślić sposób jak go pokonać. Ucieczka nie wchodzi w grę. Rozmawiałem z różnymi wampirami, udało mi się nawet skontaktować z Antoniem. Wiesz, tym...
- Wiem. - przerwała mu stanowczo, zaraz jednak zmieniła ton głosu. Wiedziała, że nie miał na myśli nic złego. - Kontynuuj, proszę.
- Od Antonia dowiedziałem się najwięcej. Między innymi tego, w jaki sposób można zabić jego ciało. Dusza odejdzie do piekieł by służyć temu, z którym teraz jest na równym poziomie, który go wyzwolił od wcześniejszego cierpienia.
- Kiedy rozmawiałeś  z Antoniem? - zapytała, unosząc pytająco brwi.
- Kiedy spędzałaś czas z tym... Tym Zayn'em - Imię chłopaka wymówił tak, jakby było ono przekleństwem. W jego głosie słychać było do niego odrazę. Dziewczyna wzruszyła ramionami i kopnęła kamień leżący przed jej butem. Był ciężki, a odbijając się po schodach wydawał dźwięk, jakby coś w jego środku odbijało się po ściankach, kiedy runął na ziemię pokrytą betonem, roztrzaskał się. Elena wytężyła wzrok w ciemności, by odnaleźć to, co z niego wypadło. Była prawie pewna, że z niego coś wypadło. W końcu odnalazła jakiś kształt w ciemności i powoli, starając się nie spuszczać go z oczu, szła w jego stronę. Słyszała jak Niall gdzieś za nią, pyta ją, co robi, jednak ona była bardziej skupiona na odkryciu, niż na odpowiedzi. Kiedy znalazła się blisko przedmiotu, przykucnęła i wyciągnęła po niego rękę. Zacisnęła mocno dłoń na przedmiocie i wróciła z powrotem na ganek. Usiadła na hamaku i rozłożyła powoli palce. Poczuła, jak Horan siada obok niej  i wzdycha z zafascynowaniem. Rzeczywiście, było po co wzdychać. Na ręce trzymała złoty pierścień, oplątany jakby srebrną nicią, która była z nim zlana. Na górze pierścienia znajdowała się korona z ostrymi zakończeniami, o czym przekonał się Niall, dotykając jej końców. Elena poczuła, jak na widok krwi skapującej z czubka palca blondyna, jej zęby wydłużają się i zaostrzają. Chłopak dostrzegł to i szybko schował za siebie rękę z której skapywała ciemnoczerwoną ze złotymi przebłyskami krew.
- Twoja krew... - zaczęła niepewnie  - Czemu ona jest.... Czemu ona się świeci? Moja się nie świeci. - Odwróciła twarz ku Niall'owi.
- Nie wiem. - Niebieskooki wzruszył ramionami. - Zauważyłem, że ona się błyszczy już dawno ale... Nie wiem, o co chodzi. - Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko odwróciła wzrok i spojrzała z powrotem na pierścień, który spoczywał na jej palcu. Na ten widok wzdrygnęła się i z przerażeniem oparła się o ramię Niall'a.
- Spójrz. - wyszeptała  i wyciągnęła przed siebie rękę.
- Co? Twoja blada ręka, pierścień na palcu serdecznym...
- No właśnie ! Na palcu ! - Elena przerwała tłumaczeniom Horana, zeskoczyła z hamaku i stanęła przed nim. - Nie zakładałam go! Nawet nie poczułam go, kiedy już się tu znalazł! Przecież poczułabym chłód, dotknij go, zobacz, jaki on jest lodowaty! On leżał w mojej zamkniętej dłoni!  Zamkniętej, Niall! - Elena wpadła w histerię. Jej rozpaczliwe wołania ustąpiły miejsca histerycznemu śmiechu, potem płaczu a potem znowu klnęła się na wszystkie możliwe sposoby, że go nie zakładała.



_____________________
Macie przed sobą świeżutki
rozdział 8 ! :3
Zapraszam do komentowania :)
Jeżeli nie możecie doczekać
się kolejnego rozdziału a
chcielibyście wiedzieć,
kiedy pojawi się kolejny, 
zapraszam do odwiedzenia
zakładki "Kolejne Rozdziały"
znajdującej się po lewej stronie.

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 7

- Żartujesz sobie ze mnie, co nie? Oczywiście, że sobie ze mnie żartujesz... Ale wiesz, takie żarty są nie na....
- Nie żartuje, Elena - Jego głos był donośny, stanowczy i wyjątkowo poważny. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i wpatrywałam się w niego, nie potrafiąc wykrztusić z siebie nawet słowa. Przemieniający... Tylko nie on. On spustoszeje to miasteczko. Przemieniający, najstarszy wampir, z najwyższej półki, praktycznie niezniszczalny, demoniczny. Nabrałam powietrze i wypuściłam je z impentem, czułam, jak serce szybciej pompuje krew do żył.
- Elena, musisz uciekać. - Niall ściągnął okulary. Mogłam spojrzeć w jego niebieskie oczy, nie kłamały. Wyrażały zaniepokojenie, czyli mówił jak najbardziej serio. Moje ciało przeszyły dreszcze.
- Ale skąd on wie, że jestem tu? - Podkuliłam kolana i oparłam o nie podbródek. - A w ogóle skąd ty wiesz, że on tu idzie, he ? - Wstałam, okrążyłam Horana dokoła i zatrzymałam się przed nim.
- Bo... Ja go spotkałem. Kazał mi jak najszybciej dostać się do Manchester'u, odnaleźć Ciebie i przekazać wiadomość dla Ciebie.
- Jaką wiadomość?

*Wspomnienie Niall'a*

- Czego jeszcze ode mnie chcesz? - Zapytałem, podnosząc głowę i spoglądając wampirowi w oczy. - Co zrobiłem źle? Uciekłem od niej, tak jak kazałeś. Nie widziałem się z nią od tego czasu, co ty ode mnie chcesz?! - Warknąłem. Pożałowałem tego równie szybko, jak powiedziałem. Facet kopnął mnie w twarz, poczułem jak krew wypływa z mojego nosa i skapuje na posadzkę, robiąc małą, ciemnoczerwoną ze złotymi przebłyskami, kałużę.
- Masz przekazać wiadomość Elenie Gilbert, Twojej szczeniackiej miłości, że niedługo zjawię się na progu jej rezydencji w Manchesterze. Jednak jeszcze może żyć spokojnie, mam parę spraw do pozałatwiania. - Demon podrzucił ołówek, który trzymał w dłoni, a na jego twarzy pojawił się arogancki uśmiech. - A, no i już zwalniam Cię z uciekania od niej z obawy o jej życie. Siedź tam sobie z nią ile chcesz. No, chyba, że oczywiście, będziesz się bał o własne życie, to uciekaj. - Wampir obrócił się w miejscu, wziął do ręki lotkę i wycelował w tarczę. - Tchórzu - Syknął. 
- Nie jestem tchórzem. - Warknąłem. Spodziewałem się kolejnego uderzenia od przemieniacza, natomiast ten obrócił się tylko, uśmiechnął się i obrócił lekko głowę. - Jak masz na imię? 
- Oh, naprawdę chcesz znać moje imię? - Zaśmiał się. - Żartujesz sobie ze mnie? Starczy, że przyjmiesz do wiadomości, że jestem najstarszym wampirem, poza tym, jestem w zmowie z Diabłem. - Wzruszył ramionami, jakby nie było to nic wielkiego. Ale było. Najstarszy oraz najpotężniejszy wampir chce czegoś od jego przyjaciółki, która, z tego co mu wiadomo, nie miała z nim do czynienia i która jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. 
- A czego chcesz od Eleny? - Złapałem się stołu, przy którym poniżająco musiałem klęczeć i podniosłem się. 
- Jej rodzina odkąd pamiętam, polowała na wampiry. Kiedy jeszcze nie zgadałem się z istotą z piekieł, byłem może i potężnym oraz najstarszym wampirem ale czułem ból. Pięćdziesiąt osiem lat temu, jej rodzina złapała mnie i więziła przez ponad pół roku. Wyobrażasz sobie, jakie to jest cierpienie? Pół roku bez ludzkiej krwi? Ogromne ale dzięki temu, że byłem najpotężniejszy, mogłem wytrzymać te pół roku bez wysychania. Oni przeprowadzali nade mną jakieś chore badania, bolesne badania. Codziennie kazali pić mi litry wody święconej i szantażowali, że jak jej nie wypiję, to powbijają we mnie odłamki drewna, na końcu i tak to robili. Kiedy się zbuntowałem, bo czy wypiję czy nie wypiję, to i tak wbiją je we mnie, żałowałem. Zerwali z mojej szyi amulet chroniący przed słońcem i... Pootwierali okna, odsłonili zasłony. Czułem smród spalanej skóry, na mojej twarzy powstały bąble od poparzeń. Przerwali moje cierpienie, kiedy byłem już bliski zgonu. Po tym wydarzeniu, w nocy przyszedł do mnie demon z propozycją. Wyzwolił mnie, w zamian za litr krwi z każdego opróżnionego przeze mnie człowieka. Zgodziłem się. Tej samej nocy uciekłem stamtąd i poprzysiągłem sobie zemstę na Gilbertach. - Otworzyłem usta, aby wtrącić, jednak wampir podniósł rękę, na znak, abym mu nie przeszkadzał. - Na początku, nim uciekłem, chciałem skierować się jeszcze do ich pokoi i powybijać jednego po drugim ale ich śmierć nic by nie przyniosła. Postanowiłem czekać więc aż jakiś Gilbert przemieni się w wampira i zemścić się za to na nim. Pytasz pewnie, dlaczego ? Dzięki ich chorym eksperymentom dowiedziałem się stosunkowo dużo o słabościach wampirów. Wiedziałeś, że drzewo dębu boli bardziej niż brzozy?  A wiedziałeś, że macie więcej słabości niż ludzie? Doszedłem więc do wniosku, że lepiej zemścić się na wampirze. Wiesz, więcej cierpienia i tak dalej.  A Elena była na tyle głupia aby zgodzić się na przemienienie. W dodatku przemieniła Ciebie. Nigdy nie ciekawiło Cię, w jakich okolicznościach została przemieniona? 
- Wiesz, jakoś nie chcę ingerować w... 
- Ale jednak przemieniony zostać chciałeś. Może Ci opowiem? 
- Nie, poczekam, aż Elena sama mi to powie... - Wysyczałem, przez zaciśnięte zęby. 
- Więc, reasumując, kiedy dowiedziałem się, że została przemieniona, a plotki o nowych wampirach, szczególnie przemienionych przez Antonia, rozchodzą się szybko, postanowiłem, że odczekam i zaskoczę ją. 

*Elena Gilbert*

Chłopak znieruchomiał.
- Jaką wiadomość, Niall? - Powtórzyłam, z naciskiem na "Niall" żeby wyrwać chłopaka z tego transu.
- Masz przekazać wiadomość Elenie Gilbert, Twojej szczeniackiej miłości, że niedługo zjawię się na progu jej rezydencji w Manchesterze. Jednak jeszcze może żyć spokojnie, mam parę spraw do pozałatwiania. - Wyszeptał.
- Słucham?
- Uciekaj, Elena. Uciekaj stąd. Proszę... - Do oczu Niall'a napłynęły łzy, zamrugał szybko, aby żadna się nie uwolniła.
- Zostanę. Raz, nie chcę Ciebie znowu stracić, dwa, nie chcę stracić Zayn'a, trzy, nie chcę tchórzyć.
Horan podniósł się, zacisnął usta w cienką linę i pokiwał głową na znak, że się ze mną zgadza. Niepewnym krokiem podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wiesz, Niall... - Szeptałam chłopakowi do ucha. - Słyszałam o Przemieniaczu bardzo dużo. Mówili, że jak się mści, a ktoś ucieka od niego, te miasteczka, w których ta osoba była, zostają zrujnowane albo niewinni ludzie zostają przemienieni w demony i pozbawieni wyboru, bo on ma taki kaprys. Wampiry mówią, że na świecie istnieje pamiętnik wielkości piąstki małego dziecka, w którym jest napisane wszystko o Piątce Potężnych, podobno wśród stron jest ukryty eliksir na zabicie Potężnego.
- Ale, Eleno, on jest połączony z Diabłem.
- Jak już mówiłam, na zabicie Potężnego Wampira i odesłanie jego demonicznej części do Sądu Piekielnego. - Dziewczyna odsunęła się od chłopaka i stanęła przed nim - Jednak niemożliwym jest znalezienie go, ponieważ jest za mały a świat jest ogromny i wątpię, by jakaś ludzka istota bądź wampir zaciekawiło się jakimś tam małym bezużytecznym na pierwszy rzut oka pamiętnikiem, który może być tylko plotką. Samo odnalezienie go, przypuszczając, że istnieje, zajęłoby mi lata a jak sam Ci oznajmił, mam mniej czasu niż miesiąc. Nawet nie wiem, kto napisał ten cholerny pamiętnik ! - Uderzyłam w pień drzewa, robiąc w nim dziurę. Odłamek drzewa wbił mi się w rękę. - Auu !!! - Wydałam z siebie przeraźliwy pisk przy czym upadłam na ziemię i zaczęłam się po niej z bólu tarzać. Chłopak doskoczył do mnie, wziął moją dłoń w swoją i wyciągnął z niej drewno. Zatrzymałam się w miejscu i odetchnęłam z ulgą. Słabość każdego wampira.

*Niall Horan*

Podniosłem odłamek drewna bliżej oczu i spojrzałem na drzewo z którego on pochodził. Dąb.
- Nadziałam się już na wiele drewien, ale nic nie bolało tak jak to... - Elena podniosła się i spojrzała na swoją dłoń, z której ściekał ciemnoczerwony płyn, jednak było go coraz mniej, ponieważ rana się szybko goiła. Ona miała inną krew niż ja. A to o dębie wydawało się być prawdą, sama powiedziała " [...] nic nie bolało tak jak to ", on miał rację. Ciekawe jakie jeszcze zna nasze słabości?
- Słuchaj, muszę iść do Zayn'a sprawdzić, jak się czuje. Wyślę Ci potem mój adres. Wpadniesz potem? - Ciemnooka spojrzała na mnie z wyczekiwaniem. Potaknąłem głową i już po chwili widziałem tylko jej cień przemieszczający się z prędkością może szybszą niż światło, w końcu znikła z mojego pola widzenia. Zostałem sam z kawałkiem drewna w dłoni.

__________
Podoba się?
Zostaw Komentarz ♥
Dziękuję ;)

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 6


22.02.2010
Drogi pamiętniku,
zgadnij, kto raczył zaszczyć mnie swą obecnością...
Niall Horan!
Tak strasznie za nim tęskniłam. Urósł w siłę, wiedziałeś?
Agh! To głupie co napisałam Urósł w siłę. Tak lepiej.
Jest silniejszy. Kiedy mnie podniósł... To nawet bolało. Stał się
silniejszy. Wyszkolił się, a kiedy zapytałam go jak to zrobił, odpowiedział 
" Podczas mojej nieobecności miałem dobrego nauczyciela" i się uśmiechnął tym
swoim aroganckim, tajemniczym uśmieszkiem. Nie wnikam. Cholernie chcę się
dowiedzieć skąd w nim tyle siły. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy, był słaby.
Przez niego nas prawie zwinęli, musiałam gości zauroczyć, żeby pary nie
puścili. A było blisko, naprawdę, blisko. Poza tym, urósł. Jest ode mnie
wyższy.. Mój mały, kochany, krasnoludek... Jest ode mnie wyższy. 
Ale to nieważne. Mam go z powrotem. To się liczy.
A nim skończę pisać... Powinieneś wiedzieć, że rzuciłam pracę.
Teraz, kiedy u boku mam Nialla - mam wszystko.

Elena


*Narrator*
Elena zamknęła pamiętnik, wsunęła go pod poduszkę i usiadła na łóżku. Na nocnym stoliku obok jej łóżka, odezwał się dźwięk sms'a z jej telefonu. Sięgnęła po komórkę i odblokowała ekran.
- Stęskniłem się. Czekam tam, gdzie widzieliśmy się wcześniej. Nie spóźnij się skarbie..  - Wyszeptała - Niall...
*Elena Gilbert*
Zaraz, zaraz... Skarbie?! Od kiedy jesteśmy... A, zresztą, to mało ważne. Ważne, że on tu jest, stęsknij się i chce się spotkać. Podbiegłam do szafy na ubrania. wyciągnęłam ciemne rurki, ciemne conversy, zabrane  z garderoby Zayn'a oraz białą koszulkę z napisem converse, ubrałam się i podbiegłam do toaletki. Nałożyłam lekki makijaż i pobiegłam do łazienki umyć zęby. Po 20 minutach byłam już na miejscu.
- Eleno ? - dobiegł mnie głos zza pleców. Odwróciłam się gwałtownie. - Co ty tu robisz, o tej porze?
- Jak to, o tej porze?  Jest  11, Zayn.... - Błagam, oby Niall właśnie był zajęty jedzeniem czy czymś...
- A co to za kolega?
- Ah, o wilku mowa... - Westchnęłam.
- Rozmawialiście o mnie? Nie słyszałem. - Uśmiechnął się do mnie tym powalającym uśmieszkiem i spojrzał na Malika... - Jestem Niall. - Wyciągnął rękę do chłopaka. Zayn niepewnie wyciągnął i swoją rękę, jednak przed tym zmierzył blondyna od stóp po głowę.
- A ja jestem...
- A, nie musisz kończyć.. - Przerwał mu niebieskooki. Nie skończy się to dobrze, zaraz się wyda... - Jesteś Zayn Malik, prawda? Masz 21 lat i pochodzisz z... Agh, co ja wygaduję. To mało interesujące, skąd pochodzisz. Bardziej interesujące jest chyba, skąd ja pochodzę? Albo chociaż może moja historia? Wiesz, to na pewno ciekawsze niż Twoje nudne życie... Podaj mi rękę, again. - Niall złapał za rękę bruneta i zaczął czytać w jego umyśle. Co on do diabła... - Ono naprawdę było nudne... Miałeś tylko dwie dziewczyny przez całe życie? Wiesz, myślałem, że taka ładna mordka, na którą poleciała Elena, wyrwała więcej niż... siedem.. No, minimalnie siedem. A tu, dwie... Myliłem się... Ja się myliłem...
- No, bo widzisz...
- Aj, zamknij się. Nie chcesz usłyszeć mojej historii? - Horan ścisnął chłopaka za ramię, twarz Zayn'a przeszył grymas bólu, jednak zaraz zamienił się on w złość. Zaczął się szarpać i wolną ręką uderzył Niall'a  w szczękę. - Widzę, że nie chcesz. A ja nie chcę aby Twoja nudna historia kontynuowała się dalej, więc wybieraj... Dzisiaj jestem w dobrym humorze.. - Wzniósł się, wysoko w powietrze, skacząc na drzewo i siadając na jego jednej z gałęzi. Wyglądał jak drapieżca polujący na jakieś małe, bezbronne zwierzątko. - No, kurcze... Wy jesteście wszyscy tacy nudni... Wybieraj. - Przeskoczył na kolejne drzewo, znajdujące się 10 metrów od tego. - Zegar tyka.
- Jak on to... - Na twarzy Zayn'a ukazał się lęk.
- Cśśś... - Uciszyłam go.
- Tik tak... - Teraz blondyn biegał wokół nas z prędkością światła, powtarzając te dwa słowa. Zatrzymał się, by rzucić się na Malika. Wzięłam chłopaka w ramiona i pognałam z nim do jego domu z taką samą prędkością, z jaką wcześniej wokół nas biegał Horan. Postawiłam go dopiero na progu jego domu.
- Teraz wejdziesz do domu, nie wpuszczając nikogo do domu i  zapominając wszystko, co wydarzyło się przez ostatnią godzinę. - Hipnoza. - Idź już. - Ja sama pobiegłam z powrotem do Niall'a, który teraz siedział na ławce w parku, jakby nic się nie wydarzyło. Na jego twarzy znowu był ten jego uśmiech, który powoli stawał się irytujący.
- Ładne przedstawienie, Eleno... - Spojrzał na mnie, spod swoich okularów. Był ubrany w to samo co wczoraj. - Bardzo dobrze odegrałaś swoją rolę. - Kopnęłam ławkę, przez co skutkiem było odlecenie niej z przyjacielem na drugi koniec parku. Dobiegłam do niego, nim zdążył wylądować i rzuciłam się na niego, trzymając rękę na jego gardle.
- Jeszcze jedna taka akcja z Zayn'em a obiecuję Ci, że wyrwę Ci serce. - Warknęłam, luzując uścisk na jego krtani.
- A... czemu...n... nie zrobisz tego teraz?
- Ojej, problem z nabieraniem powietrza? Co za pech... - Przycisnęłam mocniej, jednak, kiedy to zrobiłam, odleciałam równie mocno jak nacisnęłam chłopaka. Zamieniliśmy się rolami. - Odwal się.. Po...po co.... ta.. cała akcja? - Zapytałam, dusząc się.
- Z nudów. - Puścił uścisk. - Nie będę takim sadystą jak ty, puszczę Cię. Pomińmy fakt, że zawdzięczam to Tobie.
- Sam chciałeś. - Podniosłam się na łokciach i usiadłam obok chłopaka. - Powiedz, jak zrobiłeś to, że jesteś silniejszy.. Wiele, silniejszy.. ? - Podniosłam wzrok w oczy... Znaczy w  miejsce, gdzie znajdowały się jego oczy ale przykryte czarnymi okularami. - Powiedz... Proszę..
- Chciałem porozmawiać z Tobą o czymś innym. - Spojrzałam na chłopaka wyczekująco. Jego usta były teraz jedną wielką cienką kreską wyrażającą zaniepokojenie.
- No.. ? Mów.
- On się zbliża.. Grozi Ci niebezpieczeństwo, Eleno..
- Kto się zbliża?
- Przemieniający.. - Wyszeptał


________

I tak oto, przedstawiam wam
kolejny rozdział skazanych na mrok! :)
Zachęcam do komentowania.