środa, 19 marca 2014

Smutna (dla niektórych) wiadomość

KOŃCZĘ Z BLOGIEM

JEŻELI PODOBA CI SIĘ TEN BLOG A CHCESZ
POZNAĆ JEGO ZAKOŃCZENIE, DODAJ
KOMENTARZ. ZA 5 KOMENTARZY DAM WSZYSTKIE
ROZDZIAŁY DO KOŃCA, PONIEWAŻ MAM JUŻ 
NAPISANE A Z POWODU PUSTKI NA BLOGU
(TZN. BRAK KOMENTARZY I TYM PODOBNE)
STWIERDZAM, IŻ NAWET NIE WARTO NACISNĄĆ
"OPUBLIKUJ" WIĘC 5 KOMENTARZY POD
TYM POSTEM + DODATKOWE 
5 POD JAKIMKOLWIEK POSTEM NA BLOGU:
DODAJĘ ROZDZIAŁY. 

JEŻELI LUBISZ MÓJ STYL PISANIA A NIEKONIECZNIE TO OPOWIADANIE,
ZAPRASZAM NA INNE, KTÓRE MOŻE ZAINTERESUJE CIĘ
BARDZIEJ OD TEGO: NEVER ENDING LOVE

JEDNAK TAM TEŻ OCZEKUJĘ KOMENTARZY :D

GO

JEŻELI I TO NIE WYPALI MAM INNY POMYSŁ O KTÓRYM POINFORMUJĘ WAS WKRÓTCE :)

CZAS DO: 28.03.2014

GO!

CHYBA, ŻE DODACIE KOMENTARZ Z KONTA,
WTEDY TAK JAKBY SIĘ ODEJMUJE... :P

1/9 KOMENTARZY

piątek, 14 marca 2014

Informacja

Zacznijmy może od tego, 
co moim zdaniem najważniejsze: 
nowa notka z nowym rozdziałem.
A więc, jestem w drugiej gimnazjum,
pewnie niektórzy z Was też w niej są.
W 2 kl jest strasznie dużo nauki i trudno
jest mi ogarnąć kilka blogów, więc
proszę Was o zrozumienie :/ 
Może uda mi się do przyszłego tygodnia 
napisać kolejny rozdział z pomocą
przyjaciółki ale niczego Wam nie
obiecuję.
Druga sprawa to wasze braki w 
komentarzach. Zależy mi na
nich, ponieważ one mnie motywują do
dalszej pracy i wiem, że piszę to wszystko
dla kogoś, po coś. 
Trzecia sprawa to ankieta, którą przeprowadziłam
na blogu. O dziwo, głosów było dużo, czego
się nie spodziewałam. Padło pytanie
"Czy mam dodawać notki na bloga
o swoim życiu prywatnym itp?" 
Odpowiedzi, kłamać nie będę, były podzielone. 
34% tak
48% nie
18% napisało abym utworzyła
dodatkowego bloga.
Więc pomyślę nad tą perspektywą.
Czwarta sprawa i zarazem ostatnia to konkurs
organizowany na: http://77gerda.blogspot.com/
Zachęcam do wzięcia udziału !

czwartek, 6 marca 2014

Nieśmy pomoc

Trwa akcja na twitterze dla 
siedemnastoletniej Anity,
wywołaj uśmiech na twarzy dziewczyny! 
Wystarczy, że dasz #RT tu
bądź sam zaczniesz spam hasłem:
#JustinMeetAnita


Jakie przyniesie Ci to korzyści? 
Pomożesz i wywołasz na pewno tym uśmiech na jej twarzy
a nie ma nic piękniejszego niż uśmiech  
wywołany praktycznie niczym, bo 
tylko albo aż
dwoma kliknięciami :) 
Wierzę w Was i trzymam kciuki!



*70 Twoich kliknięć - poprawa warunków w schronisku
Pomóż biednym zwierzątkom, które zasługują 
na to, by być
kochane! 






Jeżeli znasz jeszcze jakąś akcję dobroczynną nie wspomnianą
tutaj, wyślij mi ją mailem! skazanikontakt@gmail.com
albo w komentarzu ;)



A teraz, jeżeli już się zapoznałeś z tym, co miałam wam wyżej do
powiedzenia i wykonałeś to wszystko na rzecz Anity
i psiaków, zapraszam >>>>>>> rozdział 9


Zachęcam do wypełnienia ankiety >>>>>>> Ankieta




środa, 5 marca 2014

Rozdział 9

 *Elena Gilbert*

  Poczułam jak chłopak kładzie swoją dłoń na moim ramieniu i ciężko wzdycha. Obróciłam jeszcze raz pierścień na moim palcu i zeszłam z hamaka. 
- Wiesz... Muszę chyba iść do... domu. Pożegnam się jeszcze z Zayn'em. - Zbliżyłam się niepewnie do chłopaka, wyciągnęłam do niego rękę i pogłaskałam po policzku. Zaraz po tym czynie skarciłam się w myślach. Co ja właściwie wyprawiam? Niall to tylko przyjaciel... Cofnęłam szybko rękę i uśmiechnęłam się do Horana. Odwróciłam się na pięcie, podeszłam do drzwi i zapukałam w nie. Usłyszałam kroki zmierzające ku drzwiom jednak szybko Malik zatrzymał się. Wypełnia polecenie. - Zayn, to ja, Elena. - Kroki ruszyły z powrotem w moją stronę, po chwili usłyszałam jak zamek w drzwiach przekręca się a za nimi pojawią się brunet. Robi mi w drzwiach miejsce, zerkam kątem oka na blondyna wciąż siedzącego na hamaku i czym prędzej znikam za drzwiami. Dalej nie rozumiem, co we mnie wstąpiło, dotykając go wtedy. 


~*~ 


Pierścień trzyma się na tej ręce kolejny dzień. Dalej się nie chce zdjąć. Odechciewa mi się nawet pamiętnik pisać przez niego. Zostały dwa dni. Dwa cholernie wlekące się dni, a na dłoń z pierścieniem zerkam z odrazą.
 Podnoszę się z łóżka na łokciach, wsuwam stopy w kapcie i ruszam w kierunku łazienki. Biorę do ręki szczoteczkę, nakładam pastę i myję zęby.

~*~ Narrator ~*~

- Halo? 
- Elena, musimy się spotkać, poważnie. Jest u mnie Niall i mówi, że nie odbierasz telefonów, przez co się martwi.
- Zaraz, zaraz. Wpuściłeś go do domu? - Dziewczyna oszołomiona zerknęła w pośpiechu po pokoju i ruszyła ku schodom.
- Tak 
Jak, do cholery, on wszedł? Przecież go zauroczyłam, to niemożliwe... Pomyślała Elena, rozłączyła się i wybiegła z mieszkania, nie miała czasu na windę, dlatego też stanęła na parapecie wieżowca i skoczyła w dół, nie robiąc sobie najmniejszej krzywdy. Otrzepała kolana z piasku i ruszyła w stronę domu Malika, nie zwracając uwagi na idących znad przeciwka ludzi. Wściekłość nad nią górowała, złożyła dłonie w pięści, starając się nikogo nie uderzyć. 
Po 30  minutach dotarła na miejsce i załomotała w drzwi domu Zayn'a. Usłyszała głos Niall'a w oddali, który jednak zbliżał się ku niej. Po chwili zamek w drzwiach przekręcił się a za nimi pojawił się blondyn. Elena pchnęła całą swoją siłą drzwi i wparowała przez nie. Stanęła na przeciwko niebieskookiego i wpatrywała się w niego, nie mogąc odezwać się,  ponieważ wściekłość na tego cwaniaka jeszcze z niej nie wyparowała. Odetchnęła głęboko i z jak największym spokojem powiedziała:
- Jak się tu dostałeś? Przecież rzuciłam na niego urok.
- Zapomniałaś, że wampir zdjąć może urok innego wampira, jeżeli ten poprzedni nie powiedział magicznych słów?
- Abrakadabra 
- Nie, cokolwiek by się stało, nie pozwól by inny wampir mógł Cię zahipnotyzować a jeżeli już spróbuje, całym sobą opieraj mu się, czy tak trudno było wypowiedzieć te słowa?
- Gdzie się tego nauczyłeś?
- Podczas mojej nieobecności podróżowałem do wielu miejsc i nabrałem wprawy. - Chłopak mrugnął do Eleny i się uśmiechnął. Dziewczyna mimo swojego własnego oporu, odwzajemniła uśmiech. Odwróciła się na pięcie i skierowała się do salonu, w którym powinien być Malik. Słyszała, jak dochodzi stamtąd dźwięk z telewizora. Brunet  musiał ją usłyszeć, ponieważ obrócił głowę w jej stronę, podniósł się z beżowej kanapy i wolnym krokiem skierował się w jej kierunku. 
- Nareszcie jesteś, Niall naprawdę się martwił. Powiedział, że grozi Ci niebezpieczeństwo od strony Przemieniacza. Kim on jest? - Zapytał Gilbert, którą zamurowało. Wygadał wszystko. Spuściła głowę i wymamrotała serię przekleństw, jakie tylko znała i przyszły jej do głowy. 
- Nikim takim ... - Wyszeptała i kopnęła ramę drzwi, robiąc w nich dziurę.
- Skąd masz taką siłę? 
- Znikąd - Wzruszyła ramionami i w tym momencie do salonu wszedł Niall z tacą w ręku, na której znajdowały się trzy kubki z lemoniadą. Tak wnioskowała Elena, po żółtym wyglądzie napoju. 
- O czym tak rozmawiacie? - Zapytał i przekręcił głowę, uśmiechając się przy tym i podał każdemu po szklance. Głupek, pomyślała.
- A o tym, że Zayn wie bardzo dużo na temat Przemieniacza i tego typu rzeczach. Wiesz coś o tym?
- Wpisywałem w internecie słowo "Przemieniacz" - wtrącił się Malik, nie dając czasu Niallowi na odpowiedź - i pokazywało mi, że to najsilniejszy wampir, który jest powiązany z demonami a wampiry przecież nie istnieją, w każdym razie ja tak uważam, więc nie ma sensu to wszystko. Kim on jest? 
 Niall i Elena popatrzyli na siebie i niemal jednocześnie pokiwali głowami, pierwsza zaczęła mówić Elena.
- No, bo widzisz... Nie do końca to prawda z tym, że one nie istnieją a z tym, co wyszukałeś, to jest prawda.. Wampiry istnieją w połowie, bo istnieć, to znaczy żyć - Elena zacisnęła powieki a po jej policzku popłynęła łza - a one nie żyją... Umarły bo zostały przemienione. To są istoty bez duszy i sumienia. Nie mam pojęcia, co dzieje się z nimi po śmierci. Mają nadprzyrodzoną siłę i wiele tak zwanych darów, które można uznać za przekleństwo. - Dziewczyna zajrzała w umysł chłopaka by sprawdzić, co on o tym wszystkim, co ona mówi, uważa. Bzdura, kłamstwo, bajka dla małych dzieci, to wszystko, co odczytała, reszty nie chciała wiedzieć. - Przykładem jest możliwość czytania w ludzkich zmysłach, bądź hipnotyzowanie ich. - Po jej policzku popłynęła kolejna łza - Ich pokarmem jest krew a ludzkie jedzenie je brzydzi, niektórym nie smakuje, a jeszcze niektórzy po nim chorują. - Po policzkach Eleny zaczęły płynąć łzy, jedna po drugiej. Niall dostrzegł, że może jej krew nie ma złotych przebłysków, ale jej łzy mają. Kiedyś słyszał coś o takich łzach ale teraz nie potrafił sobie przypomnieć co to dokładnie znaczyło. Oparł się o ścianę i zaczął wertować swój umysł w poszukiwaniu jakichś informacji na ten temat. Nagle, znikąd, wszystkie informacje na temat tych łez napadły jego umysł.


I jak podoba  Wam się rozdział 9? ☺ 
Mam nadzieję, że zostawicie komentarze
pozytywne lub negatywne, każdy jest tutaj mile widziany.
Zapraszam Was też do obserwowania mojego bloga,
funkcja jest nowo dodana, dlatego zjedźcie na 
sam koniec bloga i ona tam jest ;v 
Bo możecie o tym nie wiedzieć :P
• Byłoby miło, gdybyście obserwowali publicznie •
Możecie też zaobserwować mnie w Google+ lub przez E-mail.
 • Wszystko znajduje się na dole •


Obserwowanie przez E-mail:
1. Podajesz swój e-mail 
2. Czekasz na maila z wiadomością, że
na moim blogu pojawił się nowy post.
Funkcja obserwowania jest anonimowa.



poniedziałek, 3 marca 2014

Dobre wieści ;]

Spełniliście moje wymagania, otrzymałam w końcu te dwa
komentarze :D Tak trudno było? :3
Więc, do piątku czekajcie na kolejny rozdział [rozdział 9]! :)
Część 9 rozdziału:

 Kroki ruszyły z powrotem w moją stronę, po chwili usłyszałam jak zamek w drzwiach przekręca się a za nimi pojawią się brunet. Robi mi w drzwiach miejsce, zerkam kątem oka na blondyna wciąż siedzącego na hamaku i czym prędzej znikam za drzwiami. Dalej nie rozumiem, co we mnie wstąpiło, dotykając go wtedy. 


~*~ 


Pierścień trzyma się na tej ręce kolejny dzień. Dalej się nie chce zdjąć. Odechciewa mi się nawet pamiętnik pisać przez niego. Zostały dwa dni.



Może zostawisz komentarz? :))


Dodatkowo, dziękuję za 1000 wejść! Kocham Was ! <3


konkurs
v
v
v
v
v

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 8

* Narrator *

 Elena Gilbert zatrzymała się przed domem chłopaka i z chwilą zawahania nacisnęła na dzwonek. Przez ściany słychać było jak dźwięk roznosi się po domu, wypełniając każde pomieszczenie hałasem. Wkrótce usłyszała jak ktoś przekręca zamek w drzwiach i uchyla drzwi. Postać zmierzyła dziewczynę wzrokiem i otworzyła szerzej drzwi, uśmiechając się promiennie.
- Hej, Elena. - przywitał się i wysunął do dziewczyny rękę na powitanie. Uścisnęła dłoń chłopaka i odwzajemniła uśmiech bruneta, który dalej spoczywał na jego twarzy.
- Nic Ci nie jest? Wszystko w porządku? - Zapytała z niepokojem, następnie pochyliła się do chłopaka i cofnęła zaklęcie wyłączając z niego jej osobę, przez co Zayn mógł do domu wpuścić tylko ją.
- Wszystko w porządku, w należytym. Wejdź. - Odsunął się od drzwi, robiąc przejście dla Eleny. Przestąpiła ostrożnie przez próg, kiedy była całą sobą w korytarzu, szła już pewnie. Usłyszała głuchy łoskot z jakim brunet zamknął za nią drzwi i skręciła w stronę salonu, opadając na sofę delikatnie i lekko jak piórko.
- Masz na coś ochotę? - zapytał ją, po czym skierował się do kuchni. - Woda, cola, sprite? - wykrzykiwał z kuchni.
- Nic, dzięki.
 Po chwili brunet wszedł do salonu trzymając w ręku colę. Przystanął przy fotelu na przeciwko Eleny i usiadł na niego. Spoglądał przez chwilę na towarzyszkę wystukującą coś na telefonie, po czym odkręcił butelkę ciemnego, gazowanego napoju i napił się. Kiedy dziewczyna skończyła pisać, odłożyła telefon na kolana i pochyliła się do chłopaka, opierając łokcie na kolanach.
- Boli Cię ramię? - zapytała, spoglądając na nie.
- Trochę. Nie wiem jednak, co zrobiłem, że mnie boli. - Chłopak pomasował się po ramieniu, które jednak  było teraz lekko opuchnięte.
- Ahh... - Elena westchnęła i oparła się z powrotem na sofie. Cholerny Niall, pomyślała, on zawsze potrafi się do kogoś przyczepić, mimo, że nic mu nie zrobił. Taki już był, gardził ludźmi, jednak dla niektórych potrafił być naprawdę dobrym przyjacielem. Może wkrótce zacznie szanować Zayn'a a ona nie będzie musiała z nim uciekać od furii albo zwykłego kaprysu Horana?
 Jej rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi, dźwięk rozległ się po całym domu. Teraz wydawał się głośniejszy niż wtedy, gdy to Elena na niego nacisnęła. Brunet podniósł się z fotela i poszedł w stronę drzwi, w tym czasie dziewczyna wyczuliła słuch i nasłuchiwała, kto przyszedł do Malika i w jakiej sprawie.
- Hej, Zayn. Jest Elena w domu? Muszę coś jej powiedzieć. - Usłyszała głos Niall'a, zerwała się z sofy i, używając swoich mocy, znalazła się w korytarzu za ciałem brązowookiego. - Wpuścić mnie... - Blondyn nachylił się do chłopaka, by powtórzyć to zdanie raz jeszcze i wpłynąć na niego, jednak Gilbert była szybsza, złapała chłopaka za rękę i obróciła do siebie.
- Nie otwieraj tych drzwi, chyba, że jestem w domu, wtedy możesz. Kiedy mnie tu nie ma, nie wolno Ci otwierać. Otworzysz je dopiero wtedy, kiedy usłyszysz po drugiej stronie mój głos i pozwolę Ci je otworzyć. Teraz odejdź, przygotuj sobie kąpiel. - Dziewczyna odsunęła twarz od twarzy bruneta, który odszedł w stronę schodów.
- Wiesz, że nie możesz tak na niego cały czas wpływać. - Niall oparł się o framugę drzwi, ręce miał schowane w kieszeniach a na oczach, mimo późnej pory, wciąż miał okulary.
- Wiem. - warknęła - przyszedłeś tu po to, aby mnie pouczać czy masz jakąś stosowną informację? Wysłałam Ci mój adres, czemu nie przyszedłeś tam? - Dziewczyna wbiła w chłopaka lodowate spojrzenie.
- Byłem ale Ciebie tam nie było, więc wysłałem falę mocy po mieście, by Ciebie odszukać i chyba wiesz co było dalej. Nie, nie chyba, powinnaś wiedzieć. A chciałem powiedzieć, że słyszałem Pierwotnego w swoim umyśle. - Chłopak odszedł od framugi i zaczął chodzić niepewnie po ganku - Musiał się jakoś ze mną połączyć, rozumiesz. Powiedział, że zostały Ci trzy dni bo już kończy załatwiać sprawy w Drugim Świecie i znajdzie czas dla Ciebie. Nie wiem, co mam robić. Oh, Eleno, Eleno... - Chłopak zatrzymał się w miejscu, ściągnął okulary, jednym ruchem zawieszając je na bluzce i spojrzał na dziewczynę oczami, w których spostrzegła narastający w nich smutek. Elena wyszła przed dom, na ganek, zamykając za sobą cicho drzwi.
- Drugi Świat? - zapytała z niedowierzaniem.
- Taaa... Ale, Eleno, mamy teraz ważniejsze sprawy na głowie, niż tłumaczenie Ci, czym jest Drugi Świat. Nie mamy czasu, musimy wymyślić sposób jak go pokonać. Ucieczka nie wchodzi w grę. Rozmawiałem z różnymi wampirami, udało mi się nawet skontaktować z Antoniem. Wiesz, tym...
- Wiem. - przerwała mu stanowczo, zaraz jednak zmieniła ton głosu. Wiedziała, że nie miał na myśli nic złego. - Kontynuuj, proszę.
- Od Antonia dowiedziałem się najwięcej. Między innymi tego, w jaki sposób można zabić jego ciało. Dusza odejdzie do piekieł by służyć temu, z którym teraz jest na równym poziomie, który go wyzwolił od wcześniejszego cierpienia.
- Kiedy rozmawiałeś  z Antoniem? - zapytała, unosząc pytająco brwi.
- Kiedy spędzałaś czas z tym... Tym Zayn'em - Imię chłopaka wymówił tak, jakby było ono przekleństwem. W jego głosie słychać było do niego odrazę. Dziewczyna wzruszyła ramionami i kopnęła kamień leżący przed jej butem. Był ciężki, a odbijając się po schodach wydawał dźwięk, jakby coś w jego środku odbijało się po ściankach, kiedy runął na ziemię pokrytą betonem, roztrzaskał się. Elena wytężyła wzrok w ciemności, by odnaleźć to, co z niego wypadło. Była prawie pewna, że z niego coś wypadło. W końcu odnalazła jakiś kształt w ciemności i powoli, starając się nie spuszczać go z oczu, szła w jego stronę. Słyszała jak Niall gdzieś za nią, pyta ją, co robi, jednak ona była bardziej skupiona na odkryciu, niż na odpowiedzi. Kiedy znalazła się blisko przedmiotu, przykucnęła i wyciągnęła po niego rękę. Zacisnęła mocno dłoń na przedmiocie i wróciła z powrotem na ganek. Usiadła na hamaku i rozłożyła powoli palce. Poczuła, jak Horan siada obok niej  i wzdycha z zafascynowaniem. Rzeczywiście, było po co wzdychać. Na ręce trzymała złoty pierścień, oplątany jakby srebrną nicią, która była z nim zlana. Na górze pierścienia znajdowała się korona z ostrymi zakończeniami, o czym przekonał się Niall, dotykając jej końców. Elena poczuła, jak na widok krwi skapującej z czubka palca blondyna, jej zęby wydłużają się i zaostrzają. Chłopak dostrzegł to i szybko schował za siebie rękę z której skapywała ciemnoczerwoną ze złotymi przebłyskami krew.
- Twoja krew... - zaczęła niepewnie  - Czemu ona jest.... Czemu ona się świeci? Moja się nie świeci. - Odwróciła twarz ku Niall'owi.
- Nie wiem. - Niebieskooki wzruszył ramionami. - Zauważyłem, że ona się błyszczy już dawno ale... Nie wiem, o co chodzi. - Dziewczyna nie odpowiedziała, tylko odwróciła wzrok i spojrzała z powrotem na pierścień, który spoczywał na jej palcu. Na ten widok wzdrygnęła się i z przerażeniem oparła się o ramię Niall'a.
- Spójrz. - wyszeptała  i wyciągnęła przed siebie rękę.
- Co? Twoja blada ręka, pierścień na palcu serdecznym...
- No właśnie ! Na palcu ! - Elena przerwała tłumaczeniom Horana, zeskoczyła z hamaku i stanęła przed nim. - Nie zakładałam go! Nawet nie poczułam go, kiedy już się tu znalazł! Przecież poczułabym chłód, dotknij go, zobacz, jaki on jest lodowaty! On leżał w mojej zamkniętej dłoni!  Zamkniętej, Niall! - Elena wpadła w histerię. Jej rozpaczliwe wołania ustąpiły miejsca histerycznemu śmiechu, potem płaczu a potem znowu klnęła się na wszystkie możliwe sposoby, że go nie zakładała.



_____________________
Macie przed sobą świeżutki
rozdział 8 ! :3
Zapraszam do komentowania :)
Jeżeli nie możecie doczekać
się kolejnego rozdziału a
chcielibyście wiedzieć,
kiedy pojawi się kolejny, 
zapraszam do odwiedzenia
zakładki "Kolejne Rozdziały"
znajdującej się po lewej stronie.

sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 7

- Żartujesz sobie ze mnie, co nie? Oczywiście, że sobie ze mnie żartujesz... Ale wiesz, takie żarty są nie na....
- Nie żartuje, Elena - Jego głos był donośny, stanowczy i wyjątkowo poważny. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia i wpatrywałam się w niego, nie potrafiąc wykrztusić z siebie nawet słowa. Przemieniający... Tylko nie on. On spustoszeje to miasteczko. Przemieniający, najstarszy wampir, z najwyższej półki, praktycznie niezniszczalny, demoniczny. Nabrałam powietrze i wypuściłam je z impentem, czułam, jak serce szybciej pompuje krew do żył.
- Elena, musisz uciekać. - Niall ściągnął okulary. Mogłam spojrzeć w jego niebieskie oczy, nie kłamały. Wyrażały zaniepokojenie, czyli mówił jak najbardziej serio. Moje ciało przeszyły dreszcze.
- Ale skąd on wie, że jestem tu? - Podkuliłam kolana i oparłam o nie podbródek. - A w ogóle skąd ty wiesz, że on tu idzie, he ? - Wstałam, okrążyłam Horana dokoła i zatrzymałam się przed nim.
- Bo... Ja go spotkałem. Kazał mi jak najszybciej dostać się do Manchester'u, odnaleźć Ciebie i przekazać wiadomość dla Ciebie.
- Jaką wiadomość?

*Wspomnienie Niall'a*

- Czego jeszcze ode mnie chcesz? - Zapytałem, podnosząc głowę i spoglądając wampirowi w oczy. - Co zrobiłem źle? Uciekłem od niej, tak jak kazałeś. Nie widziałem się z nią od tego czasu, co ty ode mnie chcesz?! - Warknąłem. Pożałowałem tego równie szybko, jak powiedziałem. Facet kopnął mnie w twarz, poczułem jak krew wypływa z mojego nosa i skapuje na posadzkę, robiąc małą, ciemnoczerwoną ze złotymi przebłyskami, kałużę.
- Masz przekazać wiadomość Elenie Gilbert, Twojej szczeniackiej miłości, że niedługo zjawię się na progu jej rezydencji w Manchesterze. Jednak jeszcze może żyć spokojnie, mam parę spraw do pozałatwiania. - Demon podrzucił ołówek, który trzymał w dłoni, a na jego twarzy pojawił się arogancki uśmiech. - A, no i już zwalniam Cię z uciekania od niej z obawy o jej życie. Siedź tam sobie z nią ile chcesz. No, chyba, że oczywiście, będziesz się bał o własne życie, to uciekaj. - Wampir obrócił się w miejscu, wziął do ręki lotkę i wycelował w tarczę. - Tchórzu - Syknął. 
- Nie jestem tchórzem. - Warknąłem. Spodziewałem się kolejnego uderzenia od przemieniacza, natomiast ten obrócił się tylko, uśmiechnął się i obrócił lekko głowę. - Jak masz na imię? 
- Oh, naprawdę chcesz znać moje imię? - Zaśmiał się. - Żartujesz sobie ze mnie? Starczy, że przyjmiesz do wiadomości, że jestem najstarszym wampirem, poza tym, jestem w zmowie z Diabłem. - Wzruszył ramionami, jakby nie było to nic wielkiego. Ale było. Najstarszy oraz najpotężniejszy wampir chce czegoś od jego przyjaciółki, która, z tego co mu wiadomo, nie miała z nim do czynienia i która jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. 
- A czego chcesz od Eleny? - Złapałem się stołu, przy którym poniżająco musiałem klęczeć i podniosłem się. 
- Jej rodzina odkąd pamiętam, polowała na wampiry. Kiedy jeszcze nie zgadałem się z istotą z piekieł, byłem może i potężnym oraz najstarszym wampirem ale czułem ból. Pięćdziesiąt osiem lat temu, jej rodzina złapała mnie i więziła przez ponad pół roku. Wyobrażasz sobie, jakie to jest cierpienie? Pół roku bez ludzkiej krwi? Ogromne ale dzięki temu, że byłem najpotężniejszy, mogłem wytrzymać te pół roku bez wysychania. Oni przeprowadzali nade mną jakieś chore badania, bolesne badania. Codziennie kazali pić mi litry wody święconej i szantażowali, że jak jej nie wypiję, to powbijają we mnie odłamki drewna, na końcu i tak to robili. Kiedy się zbuntowałem, bo czy wypiję czy nie wypiję, to i tak wbiją je we mnie, żałowałem. Zerwali z mojej szyi amulet chroniący przed słońcem i... Pootwierali okna, odsłonili zasłony. Czułem smród spalanej skóry, na mojej twarzy powstały bąble od poparzeń. Przerwali moje cierpienie, kiedy byłem już bliski zgonu. Po tym wydarzeniu, w nocy przyszedł do mnie demon z propozycją. Wyzwolił mnie, w zamian za litr krwi z każdego opróżnionego przeze mnie człowieka. Zgodziłem się. Tej samej nocy uciekłem stamtąd i poprzysiągłem sobie zemstę na Gilbertach. - Otworzyłem usta, aby wtrącić, jednak wampir podniósł rękę, na znak, abym mu nie przeszkadzał. - Na początku, nim uciekłem, chciałem skierować się jeszcze do ich pokoi i powybijać jednego po drugim ale ich śmierć nic by nie przyniosła. Postanowiłem czekać więc aż jakiś Gilbert przemieni się w wampira i zemścić się za to na nim. Pytasz pewnie, dlaczego ? Dzięki ich chorym eksperymentom dowiedziałem się stosunkowo dużo o słabościach wampirów. Wiedziałeś, że drzewo dębu boli bardziej niż brzozy?  A wiedziałeś, że macie więcej słabości niż ludzie? Doszedłem więc do wniosku, że lepiej zemścić się na wampirze. Wiesz, więcej cierpienia i tak dalej.  A Elena była na tyle głupia aby zgodzić się na przemienienie. W dodatku przemieniła Ciebie. Nigdy nie ciekawiło Cię, w jakich okolicznościach została przemieniona? 
- Wiesz, jakoś nie chcę ingerować w... 
- Ale jednak przemieniony zostać chciałeś. Może Ci opowiem? 
- Nie, poczekam, aż Elena sama mi to powie... - Wysyczałem, przez zaciśnięte zęby. 
- Więc, reasumując, kiedy dowiedziałem się, że została przemieniona, a plotki o nowych wampirach, szczególnie przemienionych przez Antonia, rozchodzą się szybko, postanowiłem, że odczekam i zaskoczę ją. 

*Elena Gilbert*

Chłopak znieruchomiał.
- Jaką wiadomość, Niall? - Powtórzyłam, z naciskiem na "Niall" żeby wyrwać chłopaka z tego transu.
- Masz przekazać wiadomość Elenie Gilbert, Twojej szczeniackiej miłości, że niedługo zjawię się na progu jej rezydencji w Manchesterze. Jednak jeszcze może żyć spokojnie, mam parę spraw do pozałatwiania. - Wyszeptał.
- Słucham?
- Uciekaj, Elena. Uciekaj stąd. Proszę... - Do oczu Niall'a napłynęły łzy, zamrugał szybko, aby żadna się nie uwolniła.
- Zostanę. Raz, nie chcę Ciebie znowu stracić, dwa, nie chcę stracić Zayn'a, trzy, nie chcę tchórzyć.
Horan podniósł się, zacisnął usta w cienką linę i pokiwał głową na znak, że się ze mną zgadza. Niepewnym krokiem podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Wiesz, Niall... - Szeptałam chłopakowi do ucha. - Słyszałam o Przemieniaczu bardzo dużo. Mówili, że jak się mści, a ktoś ucieka od niego, te miasteczka, w których ta osoba była, zostają zrujnowane albo niewinni ludzie zostają przemienieni w demony i pozbawieni wyboru, bo on ma taki kaprys. Wampiry mówią, że na świecie istnieje pamiętnik wielkości piąstki małego dziecka, w którym jest napisane wszystko o Piątce Potężnych, podobno wśród stron jest ukryty eliksir na zabicie Potężnego.
- Ale, Eleno, on jest połączony z Diabłem.
- Jak już mówiłam, na zabicie Potężnego Wampira i odesłanie jego demonicznej części do Sądu Piekielnego. - Dziewczyna odsunęła się od chłopaka i stanęła przed nim - Jednak niemożliwym jest znalezienie go, ponieważ jest za mały a świat jest ogromny i wątpię, by jakaś ludzka istota bądź wampir zaciekawiło się jakimś tam małym bezużytecznym na pierwszy rzut oka pamiętnikiem, który może być tylko plotką. Samo odnalezienie go, przypuszczając, że istnieje, zajęłoby mi lata a jak sam Ci oznajmił, mam mniej czasu niż miesiąc. Nawet nie wiem, kto napisał ten cholerny pamiętnik ! - Uderzyłam w pień drzewa, robiąc w nim dziurę. Odłamek drzewa wbił mi się w rękę. - Auu !!! - Wydałam z siebie przeraźliwy pisk przy czym upadłam na ziemię i zaczęłam się po niej z bólu tarzać. Chłopak doskoczył do mnie, wziął moją dłoń w swoją i wyciągnął z niej drewno. Zatrzymałam się w miejscu i odetchnęłam z ulgą. Słabość każdego wampira.

*Niall Horan*

Podniosłem odłamek drewna bliżej oczu i spojrzałem na drzewo z którego on pochodził. Dąb.
- Nadziałam się już na wiele drewien, ale nic nie bolało tak jak to... - Elena podniosła się i spojrzała na swoją dłoń, z której ściekał ciemnoczerwony płyn, jednak było go coraz mniej, ponieważ rana się szybko goiła. Ona miała inną krew niż ja. A to o dębie wydawało się być prawdą, sama powiedziała " [...] nic nie bolało tak jak to ", on miał rację. Ciekawe jakie jeszcze zna nasze słabości?
- Słuchaj, muszę iść do Zayn'a sprawdzić, jak się czuje. Wyślę Ci potem mój adres. Wpadniesz potem? - Ciemnooka spojrzała na mnie z wyczekiwaniem. Potaknąłem głową i już po chwili widziałem tylko jej cień przemieszczający się z prędkością może szybszą niż światło, w końcu znikła z mojego pola widzenia. Zostałem sam z kawałkiem drewna w dłoni.

__________
Podoba się?
Zostaw Komentarz ♥
Dziękuję ;)

środa, 5 lutego 2014

Rozdział 6


22.02.2010
Drogi pamiętniku,
zgadnij, kto raczył zaszczyć mnie swą obecnością...
Niall Horan!
Tak strasznie za nim tęskniłam. Urósł w siłę, wiedziałeś?
Agh! To głupie co napisałam Urósł w siłę. Tak lepiej.
Jest silniejszy. Kiedy mnie podniósł... To nawet bolało. Stał się
silniejszy. Wyszkolił się, a kiedy zapytałam go jak to zrobił, odpowiedział 
" Podczas mojej nieobecności miałem dobrego nauczyciela" i się uśmiechnął tym
swoim aroganckim, tajemniczym uśmieszkiem. Nie wnikam. Cholernie chcę się
dowiedzieć skąd w nim tyle siły. Kiedy ostatni raz się widzieliśmy, był słaby.
Przez niego nas prawie zwinęli, musiałam gości zauroczyć, żeby pary nie
puścili. A było blisko, naprawdę, blisko. Poza tym, urósł. Jest ode mnie
wyższy.. Mój mały, kochany, krasnoludek... Jest ode mnie wyższy. 
Ale to nieważne. Mam go z powrotem. To się liczy.
A nim skończę pisać... Powinieneś wiedzieć, że rzuciłam pracę.
Teraz, kiedy u boku mam Nialla - mam wszystko.

Elena


*Narrator*
Elena zamknęła pamiętnik, wsunęła go pod poduszkę i usiadła na łóżku. Na nocnym stoliku obok jej łóżka, odezwał się dźwięk sms'a z jej telefonu. Sięgnęła po komórkę i odblokowała ekran.
- Stęskniłem się. Czekam tam, gdzie widzieliśmy się wcześniej. Nie spóźnij się skarbie..  - Wyszeptała - Niall...
*Elena Gilbert*
Zaraz, zaraz... Skarbie?! Od kiedy jesteśmy... A, zresztą, to mało ważne. Ważne, że on tu jest, stęsknij się i chce się spotkać. Podbiegłam do szafy na ubrania. wyciągnęłam ciemne rurki, ciemne conversy, zabrane  z garderoby Zayn'a oraz białą koszulkę z napisem converse, ubrałam się i podbiegłam do toaletki. Nałożyłam lekki makijaż i pobiegłam do łazienki umyć zęby. Po 20 minutach byłam już na miejscu.
- Eleno ? - dobiegł mnie głos zza pleców. Odwróciłam się gwałtownie. - Co ty tu robisz, o tej porze?
- Jak to, o tej porze?  Jest  11, Zayn.... - Błagam, oby Niall właśnie był zajęty jedzeniem czy czymś...
- A co to za kolega?
- Ah, o wilku mowa... - Westchnęłam.
- Rozmawialiście o mnie? Nie słyszałem. - Uśmiechnął się do mnie tym powalającym uśmieszkiem i spojrzał na Malika... - Jestem Niall. - Wyciągnął rękę do chłopaka. Zayn niepewnie wyciągnął i swoją rękę, jednak przed tym zmierzył blondyna od stóp po głowę.
- A ja jestem...
- A, nie musisz kończyć.. - Przerwał mu niebieskooki. Nie skończy się to dobrze, zaraz się wyda... - Jesteś Zayn Malik, prawda? Masz 21 lat i pochodzisz z... Agh, co ja wygaduję. To mało interesujące, skąd pochodzisz. Bardziej interesujące jest chyba, skąd ja pochodzę? Albo chociaż może moja historia? Wiesz, to na pewno ciekawsze niż Twoje nudne życie... Podaj mi rękę, again. - Niall złapał za rękę bruneta i zaczął czytać w jego umyśle. Co on do diabła... - Ono naprawdę było nudne... Miałeś tylko dwie dziewczyny przez całe życie? Wiesz, myślałem, że taka ładna mordka, na którą poleciała Elena, wyrwała więcej niż... siedem.. No, minimalnie siedem. A tu, dwie... Myliłem się... Ja się myliłem...
- No, bo widzisz...
- Aj, zamknij się. Nie chcesz usłyszeć mojej historii? - Horan ścisnął chłopaka za ramię, twarz Zayn'a przeszył grymas bólu, jednak zaraz zamienił się on w złość. Zaczął się szarpać i wolną ręką uderzył Niall'a  w szczękę. - Widzę, że nie chcesz. A ja nie chcę aby Twoja nudna historia kontynuowała się dalej, więc wybieraj... Dzisiaj jestem w dobrym humorze.. - Wzniósł się, wysoko w powietrze, skacząc na drzewo i siadając na jego jednej z gałęzi. Wyglądał jak drapieżca polujący na jakieś małe, bezbronne zwierzątko. - No, kurcze... Wy jesteście wszyscy tacy nudni... Wybieraj. - Przeskoczył na kolejne drzewo, znajdujące się 10 metrów od tego. - Zegar tyka.
- Jak on to... - Na twarzy Zayn'a ukazał się lęk.
- Cśśś... - Uciszyłam go.
- Tik tak... - Teraz blondyn biegał wokół nas z prędkością światła, powtarzając te dwa słowa. Zatrzymał się, by rzucić się na Malika. Wzięłam chłopaka w ramiona i pognałam z nim do jego domu z taką samą prędkością, z jaką wcześniej wokół nas biegał Horan. Postawiłam go dopiero na progu jego domu.
- Teraz wejdziesz do domu, nie wpuszczając nikogo do domu i  zapominając wszystko, co wydarzyło się przez ostatnią godzinę. - Hipnoza. - Idź już. - Ja sama pobiegłam z powrotem do Niall'a, który teraz siedział na ławce w parku, jakby nic się nie wydarzyło. Na jego twarzy znowu był ten jego uśmiech, który powoli stawał się irytujący.
- Ładne przedstawienie, Eleno... - Spojrzał na mnie, spod swoich okularów. Był ubrany w to samo co wczoraj. - Bardzo dobrze odegrałaś swoją rolę. - Kopnęłam ławkę, przez co skutkiem było odlecenie niej z przyjacielem na drugi koniec parku. Dobiegłam do niego, nim zdążył wylądować i rzuciłam się na niego, trzymając rękę na jego gardle.
- Jeszcze jedna taka akcja z Zayn'em a obiecuję Ci, że wyrwę Ci serce. - Warknęłam, luzując uścisk na jego krtani.
- A... czemu...n... nie zrobisz tego teraz?
- Ojej, problem z nabieraniem powietrza? Co za pech... - Przycisnęłam mocniej, jednak, kiedy to zrobiłam, odleciałam równie mocno jak nacisnęłam chłopaka. Zamieniliśmy się rolami. - Odwal się.. Po...po co.... ta.. cała akcja? - Zapytałam, dusząc się.
- Z nudów. - Puścił uścisk. - Nie będę takim sadystą jak ty, puszczę Cię. Pomińmy fakt, że zawdzięczam to Tobie.
- Sam chciałeś. - Podniosłam się na łokciach i usiadłam obok chłopaka. - Powiedz, jak zrobiłeś to, że jesteś silniejszy.. Wiele, silniejszy.. ? - Podniosłam wzrok w oczy... Znaczy w  miejsce, gdzie znajdowały się jego oczy ale przykryte czarnymi okularami. - Powiedz... Proszę..
- Chciałem porozmawiać z Tobą o czymś innym. - Spojrzałam na chłopaka wyczekująco. Jego usta były teraz jedną wielką cienką kreską wyrażającą zaniepokojenie.
- No.. ? Mów.
- On się zbliża.. Grozi Ci niebezpieczeństwo, Eleno..
- Kto się zbliża?
- Przemieniający.. - Wyszeptał


________

I tak oto, przedstawiam wam
kolejny rozdział skazanych na mrok! :)
Zachęcam do komentowania.



piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 5

 21.02.2010
Drogi pamiętniku,
jest godzina... Właściwie to nie jestem pewna godziny, nie mam przy sobie komórki, 
jest pewnie coś koło trzeciej. Pytasz, dlaczego nie mam jej? (ponieważ 
zostawiłam ją jak idiotka po raz kolejny w jego salonie, na dole)  Oh... Tyle do pisania.
Zacznijmy może od tego, że wpadłam w złe towarzystwo już na samym
początku. Poznałam Zayna Malika. Przystojny, brunet... A gdybyś
tylko mógł wyjść kiedyś z mojej kieszeni i spojrzeć w jego oczy... Matko, on ma takie
piękne oczy! Brązowe... W dodatku jest tajemniczy. Ale jest miły.
Przypomina mi trochę.. Ugh! Muszę przestać o nim myśleć... Zniknął dwa lata
temu, na co ja jeszcze liczę... Jednak zależy mi na nim i chyba na Zaynie zaczyna
mi zależeć tak samo jak na nim.. Jest w nim coś, co przypomina go. Nie są to oczy, bo on
ma brązowe, nie niebieskie. Nie są to włosy, bo on ma ciemne, a Niall... Nie, to na pewno
nie włosy! To charakter. Ale co ja będę analizować... Tęsknię za Niallem i tyle, może dlatego 
wszystko mi go przypomina. A co do złego towarzystwa... Naprawdę, jest ono złe.
Zdradziłam się już prawie dwa razy przy Maliku ! W ciągu, hm.... 10 minut? 
Nie mogę spać. Czemu? Właśnie siedzę w jego jednym z pokoi gościnnych. To mi nie daje spokoju.
W dodatku głoduję. Muszę się stąd wyrwać. Jednak zostało we mnie jeszcze trochę uczyć i wiem, że
będzie to z mojej strony niegrzeczne. Trudno, jakoś dam radę. Nie mogę już pisać, ponieważ odbiera mi to energię.  Napiszę jutro. 

Elena


 Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno. Ściągnęłam z siebie kołdrę, wsunęłam na nogi ciemne conversy, które "pożyczyłam" sobie od Zayna, ponieważ moje poprzednie buty nie nadają się już w ogóle do noszenia i skierowałam się ku drzwiom. Wyszłam na korytarz i zaczęłam błądzić po nim, odszukując odpowiednich drzwi za którymi kryłaby się łazienka. W końcu znalazłam odpowiednie drzwi. Spojrzałam w lustro na swoje odbicie. Prawie wyschłam. Czułam to już wcześniej, ponieważ, kiedy wstałam, nie mogłam ruszyć ustami. Nachyliłam się do umywalki, odkręcając ciepłą wodę i mocząc nią sobie twarz. Następnie odszukałam odpowiednich specyfików w łazience, bo na pewno są jakieś na odświeżenie skóry.Przygotowałam specjalny płyn, którym przemyłam sobie twarz. Z powrotem biała. Jest dobrze. Wyszłam z łazienki w kierunku schodów. Zeszłam i poszłam do salonu, w poszukiwaniu telefonu. Leżał tam, gdzie zostawiłam go oglądając telewizor z Zaynem. Czyli pamięć nie nawaliła. Jest dobrze. Sięgnęłam po niego i włączyłam ekran. Żadnych wiadomości.

*Godzina potem*

- Jesteś pewna, że trafisz? - Zapytał, opierając się o drzwi.
- Tak, jestem pewna - Uśmiechnęłam się do chłopaka. - dzięki za troskę - Dodałam pospiesznie, bo widziałam, jak przez oko chłopaka przebiegł cień smutku. - pa. - Szepnęłam, całując go w policzek. Chłopak zarumienił się a ja wyszłam jak tylko najszybciej mogłam z tego domu. Pobiegłam w stronę parku. Mój telefon zadzwonił jak tylko przekroczyłam bramę oddzielającą roślinność od miasta. Włączyłam ekran i odblokowałam go. Może się spotkamy? Tęskniłaś prawda? Boże, to sms od...
- Witaj, poranny ptaszku. Wiesz, która godzina? Wczesna. 
- Jedenasta. - Obróciłam się w stronę, z której dobiegał głos. Stał oparty o drzewo, ubrany na czarno, w czarnych vansach z założonym kapturem i w czarnych okularach. Jak zwykle. Był blady.
- Nie przytulisz? - Uśmiechnął się tym swoim aroganckim uśmiechem.
- Zapomniałeś już, że mnie zostawiłeś? Minęły dwa lata. - W mgnieniu oka znalazłam się przed chłopakiem, łapiąc go za ramiona i podnosząc do góry. - Nie odzywałeś się. Zostawiłeś mnie akurat wtedy, kiedy Ciebie potrzebowałam. - Rzuciłam chłopaka na drugie drzewo, raniąc go przy tym wystającą gałęzią. - Nabrałam w siły. 
- Ja też nabrałem w siły. - Chłopak w sekundę znalazł się na przeciwko mnie, łapiąc mnie za gardło i unosząc do góry. - Chcesz się przekonać? Wiesz, widowni dużej nie ma...
- Puszczaj, Niall. - Warknęłam. Puścił mnie niemal od razu. - Wyprzystojniałeś. 
- A ty wypiękniałaś. - Rzuciliśmy się sobie w ramiona. Tak miło było czuć go znowu obejmującego mnie. Odepchnęłam go. < oszalałam?! >
- Dalej nie powiedziałeś mi, czemu uciekłeś.
- To długa historia.
- Mam czas.
- Starczy Ci, jeżeli powiem, że musiałem to zrobić, aby ochronić Cię?
- Naprawdę?
- Po co miałbym kłamać?
- Ty lubisz kłamać.
- Nie, to ty lubisz kłamać. Ty jesteś podstępna. - Uśmiechnął się do mnie... Tak bardzo przez te dwa lata brakowało mi tego uśmiechu. Jednak dalej jestem głodna.
- Pora zacząć grę. 


____________________________________________________
_________________________________________________
____________________________________________
______________________________________
___________________________________
_______________________________
___________________________
______________________
_________________
____________
_______
___
_

Łapcie rozdział 5! :)
Podoba Wam się?
Proszę zostawcie komentarz.!
PS możecie dodawać komentarze anonimowe
Aby dodać starczy nacisnąć na "...komentarze" znajdujące

się na samym dole postu :)

Przepraszam, że takie krótkie :(






Pozdrawiam xx

D









Rozdział 4

- C.. Co... Ty.. - Nie potrafiłem wydusić z siebie ani słowa, zamurowało mnie, że Elena sama, z własnej woli przychodzi do mojego domu, staje taka przemoczona w drzwiach i patrzy na mnie tymi swoimi pięknymi, ciemnymi oczami.

- Dokończyłbyś któreś ze zdań? Bo wiesz, jak widzisz, na dworze pada, ja zapomniałam adresu do mojego domu, cudem jest w ogóle, że trafiłam do Ciebie. Ah, no tak... Nie mam komórki, zostawiłam ją u Ciebie. Widziałeś ją może? - Zaczęła wodzić oczami po pomieszczeniu znajdującym się za Zayn'em. Chłopaka zamurowało. - Boże, odpowiesz? Wiesz, to nie take trudne. - Otrząsnąłem się i spojrzałem dziewczynie w oczy, uśmiechając się przy tym. One też uśmiechały się do mnie, jednak jej twarz była jakby z kamienia.

- Nie potrafisz ukrywać emocji, kotek. Zapomniałaś, Eleno, że oczy mówią wszystko? - Zaśmiałem się a dziewczyna opuściła wzrok, wzruszyła ramionami, popchnęła mnie na bok i skierowała się do salonu. Nie poszedłem za nią, tylko zostałem przy otwartych drzwiach i czekałem. Kim był Niall? Ciekawość mnie wprost zżerała ale nie mogłem zadać jej tego pytania, dowiedziałaby się inaczej, że czytałem wiadomości. Trzeba dowiedzieć się tego inaczej.


Elena Walker


Wparowałam do salonu i rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mojego iPhone. Leżał na samym krańcu sofy. Ciekawa jestem, czy grzebał w nim. Jeżeli tak, to nie wiem co mu zrobię. Chwyciłam telefon i przesunęłam palcem po ekranie w celu odblokowania komórki. Od razu wyświetliły się moje sms'y z..... no. Co za idiota! I to te najważniejsze, zdradzające wszystko. Zgasiłam ekran i pobiegłam do holu, gdzie stał Zayn. Uderzyłam go mocno w policzek i rozpłakałam się.
- Ile o mnie wiesz - wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Zebrałam w sobie całą energię i pchnęłam chłopaka na ścianę, z której posypał się tynk. Mogłam mu tym wyrządzić krzywdę i to nie małą, lecz nie obchodziło mnie to teraz. - No, gadaj ! Ile ?! - Kolejny policzek zadałam brunetowi z nieco większą siłą, niż ten pierwszy. - No mów ! - Zbliżyłam twarz do jego twarzy tak, że dzieliły nas centymetry. Mogłabym go pocałować, ale zrobiłam to tylko w jednym celu; żeby zobaczyć przerażenie w jego oczach. Koniec grzecznej, wiecznie bojącej się wszystkiego i wszystkich, Eleny Walker. Koniec z tym.
- Ja... Widziałem tylko trzy wiadomości...
- Akurat, ty wścibski, ciekawski, arogancki, egoistyczny kretynie ! Brak mi słów na Ciebie, a "kretynie" to za mało... Ile o mnie wiesz?! - Nie odpowiadał mi. To mnie rozwścieczyło jeszcze bardziej. Odsunęłam twarz od jego twarzy. Schylił głowę, ponieważ uniosłam rękę do góry. Jednak zamiast celować w tego gnojka, uderzyłam w ścianę, z której po raz kolejny posypał się tynk. - A idź do diabła. - Odwróciłam się plecami do niego i wyszłam przez drzwi.
- Czekaj... - Usłyszałam za sobą słaby głos. Odwróciłam się na pięcie do bruneta.
- Co znowu?
- Widziałem tylko trzy wiadomości, słowo daję. Na głowę mojej matki, obiecuję.
- No, a czemu nie przeczytałeś dalej, skoro taki ciekawski? - Skrzyżowałam ręce na piersi.
- Bo... Wtedy usłyszałem dzwonek do drzwi i szybko... Ah, gdzie moje maniery... - Spróbował podnieść się na łokciach.
- Manier, mój drogi, to ty nie masz w ogóle, czytając czyjeś sms'y. Siedź i mów dalej. - Powiedziałam to tak lodowatym głosem i tak bardzo stanowczym głosem, że przestraszyłam sama siebie.
- No i szybko pobiegłem do drzwi, rzucając twój telefon... Przepraszam, ja bardzo żałuję.
- To wyjaśnia dlaczego zastałam mojego iPhone'a w połowie wystającego poza sofę. - Rozluźniła się i odetchnęła z ulgą wiedząc, że nic on nie wie. - Przepraszam za nazwanie Ciebie gnojkiem i ogółem...
- Nie nazwałaś mnie.
- Każdy myśli.
- Ah...
 Dopiero teraz Elena dostrzegła, kiedy napięcie opadło, jakie szkody wyrządziła Zayn'owi. Krew ciekła mu z rozdartego czoła, obojczyk miał chyba złamany no i po silnych policzkach Eleny opuchła mu twarz. W sumie niech i tak się cieszy, że go jednak nie zabiła, chociaż do głowy napływały jej takie myśli jedna po drugiej. W samą porę się uspokoiła, bo Bóg wie, co ona mogła jeszcze mu zrobić. - Trzeba Cię zabrać na pogotowie...
- Nie, to miłe z Twojej strony, ale podziękuję. Serio, nic mi nie jest. Należało mi się.
- Nieprawda, gdybym wysłuchała Ciebie... A co z Twoim obojczykiem ? Nie wygląda za dobrze.
- Przepraszam, że urodziłem się z takim. - Zaśmiał się. Jakie to było urocze, gdy śmiał się wokół jego oczu tworzyły się zmarszczki. Ciekawe, ile on ma lat...
- Ile masz lat? - Wypaliłam.
- 21 - Chłopak podniósł się, rozmasowując obolały kark. I patrząc na ogród poza mną. - Jest już ciemno, zostajesz na noc czy ryzykujesz? Zgubisz się, miasta nie znasz. Wiesz, zawsze mogę cię... - Spuścił głowę i zawstydził się - odprowadzić..
- Haha, to miłe ale po tym co zrobiłam z Tobą nie potrzebuję ochrony. Ale masz rację, zgubię się. Mogłabym zostać na noc? - Uśmiechnęłam się. - Oczywiście, o ile nie przeszkadza Ci to.
- Ale wiesz, podałem jeszcze jedną możliwość której nie rozpatrzyłaś.
- Aha, no tak. I odprowadzenie mnie. Nie chcę abyś odprowadzał mnie.
- A, ok... W takim razie zostań... - Zayn zamknął drzwi, zakluczając je i skierował się w głąb domu, kulejąc. - Chodź, pokażę Ci twój pokój.
- Kulejesz. Boli bardzo?
- To nic...
- Przestań. Wy zawsze gadacie, że to nic takiego, mimo, że ból rozwala Cię od środka i staje się nie do wytrzymania. Zawsze zgrywacie twardzieli, dlatego wszystko boli was bardziej. Rozstania przeżywacie gorzej niż kobiety, ponieważ dajcie emocjom by wami zawładnęły, a kobiety się wyżalą i przechodzi. Nie ze mną takie gierki.
- Oh... Boli lekko ale raczej przejdzie.
- Pierwsza Twoja sensowna odpowiedź.
- Widać nie tylko zawładnęłaś moim sercem ale i rozumem. Glupieję dla Ciebie już.
- Skończ z tym. Powiedz mi po prostu, który to mój pokój, okej ?
- Na piętrze, drugi z lewej.
- Dziękuje.
- Ją w tym czasie przyszykuje nam kolację, o ile masz ochotę. - Brunet oparł się o ścianę przy wejściu do kuchni i wyczekująco patrzył na Elenę. Teraz zamienili się rolami, on mówił, ona nic. W końcu odpowiedziała
- Po tym, jak pobiłam Cię, obraziłam i tak dalej ty oferujesz mi pokój, kolację i co jeszcze...? - Zapytałam, zszokowana. Dalej nie mogłam uwierzyć, że on to robi. Jaki on był dobry...
- Należało mi się.
- Nie...
- Należało mi się, Eleno... - Powiedział to tak stanowczo, że dziewczynę przeszły dreszcze po całym ciele. By nie dać tego po sobie poznać, wzruszyła ramionami w odpowiedzi i weszła z gracją po schodach.

_______________________________________________________________________
_______________________________________________________________________

Rozdział 3

Hej, na początku chciałam wtrącić trochę od siebie; zmieniam narrację, z 3 os. na 1 os. 

 Przytulając się do niego poczułam tę potrzebę, ten niezaspokojony głód. Tylko nie teraz, pomyślałam. Wysunęłam się z jego objęć.
- Coś się stało? - Zapytał mnie, zerkając na mnie tymi jego ciemnymi oczami. Odwróciłam wzrok, rumieniąc się. Chyba to zauważył, ponieważ zaśmiał się.
- No co? - Syknęłam, wzruszając ramionami. - Tak w ogóle, to nic się nie stało. Po prostu nie jesteśmy razem ani nawet się nie przyjaźnimy, więc... Nie jestem gotowa na nowy związek, przepraszam. - Opuściłam wzrok spoglądając na moje vansy. Były całe ufajdane błotem. Rozejrzałam się po holu. Na przeciwko na wieszaku wisiała moja torba, wstałam po nią i pożegnałam się z Zayn'em. - Muszę już iść. Do zobaczenia jutro, pa. - Wybiegłam prędko z domu, słysząc kroki i głos chłopaka za sobą, jednak oddalał się on ode mnie coraz bardziej i bardziej aż w końcu nie słyszałam go. Mijałam właśnie park, skręciłam w jedną z jego licznych uliczek i usiadłam na pierwszej wolnej ławce. Dopiero teraz zauważyłam, że nie zabrałam swojego iPhone z jego domu. Cholerna skleroza. Trudno, będzie trzeba sprawić sobie nowy, nie wielka mi strata, tamten był już wyjątkowo stary, w dodatku z licznymi pęknięciami spowodowanymi przez upadki na ziemię. To dobra okazja, ale nie miałam tego telefonu zablokowanego, są tam moje zdjęcia. W tym zdjęcia z.. Nie, nie chcę o tym teraz myśleć. Straciłam je na zawsze. I jego też na zawsze. To były moje ostatnie wspomnienia po nim. Aha, no tak, no i adres mojego mieszkania też oczywiście miałam zapisany na tym telefonie. Dobra, trzeba się cofnąć.. Tylko gdzie to było? Nawet nie obejrzałam się za siebie, zeby chociaż wiedzieć na wszelki wypadek jak wygląda jego dom! Co ze mnie za idiotka, bez telefonu, bez adresu.. Ahh, nawet nie mam adresu do firmy. W dodatku, byłam spragniona. Musiałam zrobić coś szybko, żeby nie wpaść w totalną histerię.
[...]
 Już się ściemniało, powinnam była już dawno wybrać się do Zayn'a. Może już za późno na odwiedziny? Która to godzina? Sięgnęłam do kieszeni kurtki, aby sprawdzić, lecz w ostatniej chwili przypomniało mi się, że nie mam telefony, ponieważ...? Byłam kretynką i zostawiłam go u.. Malika. Pewnie teraz przegląda sobie moje zdjęcia z przyjaciółmi, pewnie czyta moje sms'y, pewnie wie już o mnie wszystko...

Zayn Malik

* Wszystkich chętnych, marzących o wielkiej karierze piosenkarza zapraszamy do  X Factor w Londynie!* Krzyczała reklama z telewizora. Taa, już biegnę, pomyślał Zayn i przewrócił oczami, sięgnął po pilot od telewizora i wyłączył go. 
- Same bzdury.. - Wymruczał pod nosem i w tym samym momencie zadzwonił jego telefon. Na wyświetlaczu napisane było " Mama "
- Halo, hej, mamuś. - Przywitał się grzecznie z mamą. Nie żeby jakość szczególnie odpowiadało mu, że dzwoni do niego ok. północy i to w takim momencie.
- Oglądałeś właśnie telewizor? Widziałeś reklamę? Zapisaliśmy Cię z tatą.
Chłopaka zamurowało. Ona to ma wyczucie czasu, pomyślał.
- Nie no błagam Was, nie żartujcie sobie ze mnie. Ja nie potrafię śpiewać. Jestem chodzącym nieszczęściem. Nie mam do tego teraz głowy, mamo.
- Dobrze, w czwartek będziemy u Ciebie z tatą i ustalimy w co się ubierzesz i tak dalej, papa. - Jakby na jednym wdechu, nie pozwalając sobie przerwać rodzicielka Zayn'a rozłączyła się. Brunet upadł bezradnie na sofę, na której spała wcześniej Elena. Usiadł na czymś twardym, stosunkowo niewielkich rozmiarów. Podniósł się na ręce i wyciągnął z pod siebie to coś. To był biały telefon w pudrowym etui. Eleny. Nacisnął przycisk środkowy i jego oczom ukazała się ciemno-biała tapeta z jego ukochaną a u jej boku stał blondyn wyższy od niej o co najmniej pół głowy. Przesunął palcem po ekranie, aby odblokować telefon, jednak dalej nie miał już tyle odwagi bo spojrzeć na cokolwiek innego co znajdowało się w telefonie. Bezradnie odłożył telefon na regale obok sofy. Czuł się nie w porządku w ogóle spoglądając na tapetę, jednak ciekawość zżerała go. Sięgnął rękę z powrotem bo iPhone'a i wszedł w wiadomości. Przesuwając je w dół, poszukując jakichś wiadomości a obok nich zdjęcia blondyna, przeszukał chyba ze 100 konwersacji, aż w końcu znalazł to, czego szukał. Chłopak miał na imię Niall i z tego co brunet mógł wywnioskować byli ze sobą bardzo blisko.
Elena: On mnie szuka, znowu tu jest.
Niall: Nie martw się, już jadę.
Elena: Nie, nie możesz.
Niall: A to niby czemu? Eleno, zrobię dla Ciebie wszystko, choćbym miał kłamać, zrobię to. Tylko proszę, pozwól mi przyjechać.
 Coś, a raczej ktoś przerwał lekturę Zayn'a, która dopiero rozkręcała się. Chłopak szybko odrzucił telefon w bok, na koniec sofy i pobiegł do drzwi wejściowych. W drzwiach stała Elena.



_______________________________________________________________________
_______________________________________________________________________

Przekładam posty z poprzedniego bloga.
by nowi czytelnicy tego bloga,
mogli przeczytać od początku,
ponieważ tamtego już prowadzić nie będę,
dlatego wybaczcie, że do rozdziału 4
nie ma notki ode mnie ♥

Rozdział 2

 Dziewczyna otworzyła oczy, wodząc nimi po pokoju.
- Widzę, że moja księżniczka już się obudziła. - Odezwał się czyjś męski głos, dopiero po chwili, kiedy przestało kręcić się jej w głowie, spostrzegła, że to ten z pracy, ten, którego imienia nie znała. Ale przyśnił się jej, zaraz, jak na niego wołali w tym śnie.... Nieważne, ważne, co tu robiła. 
- Nie mów do mnie księżniczko, nie lubię tego. W ogóle, co ja tu robię? - Usiadła wyprostowana.
- Po tym, jak wpadłaś w histerię, jak Ciebie Bob dotknął, uciekłaś z biura i zemdlałaś, masz szczęście, że pobiegłem za Tobą i Ciebie zdążyłem złapać - Uśmiechnął się uroczo. Przez głowę Eleny przeleciały wspomnienia z tego wypadku.
- Ah, tak.. Dzięki. - Uśmiechnęła się, jakby wszystko było w porządku. Chłopak wpatrywał się przez dłuższy czas w książkę, co chwila otwierając usta, następnie je zamykając, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie ryzykował. Pewnie bał się jak zaryzykuje, po tym wydarzeniu w biurze. W końcu zdał się na odwagę, a więc stało się.
- Czemu tak zareagowałaś? - Na to pytanie zesztywniała, nie spodziewała się, że o to zapyta. Nie chciała tego opowiadać po raz setny, tysięczny, wszystko jedno, a na pewno nie chciała jemu. Znaczy, nie to, żeby go nie lubiła czy coś, tylko nie miała do niego zaufania. Racja, ocalił ją i nic jej nie zrobił, to punktuje, ale to jeszcze nie powód do ufania mu, jeszcze nie teraz.
- Może kiedyś... - Spuściłam wzrok. - Nie chcę o tym rozmawiać, wybacz... 
- Dobrze. Chcesz się czegoś napić? 
- Nie, dzięki. A no właśnie, zawiozłeś mnie tu, wsadziłeś mnie na to łóżko, ogólnie się mną zająłeś, za co Ci dziękuję, ale... - Zacięła się na chwilę, aby powstrzymać nagły napad śmiechu, który się w niej zbierał - jak ty masz do cholery na imię?
- Zayn Malik, do usług, moja pani. - Uklęknął przed Eleną i pocałował ją w zewnętrzną część dłoni. 
- Nie, zostaw mnie! Nie ! - Do głowy dziewczyny znowu napłynęły wspomnienia tamtej nocy. Zaczęła panicznie płakać i rozglądać się po pokoju - Odsuń się ode mnie! Nie! - Zaczęła biec ku wyjściu, lecz Zayn, jakby znikąd pojawił się nagle przed dziewczyną i zastąpił jej drogę. Biła chłopaka po klatce jakby to miało jej coś dać, był od niej dwa razy większy oraz dwa razy silniejszy, zapewne. W końcu dała sobie spokój i osunęła się na podłogę po ścianie. - Przepraszam.. - Wydusiła przez szloch.
- Nic się nie stało, ale pamiętaj - nie rób tak więcej, błagam Cię, nie chciałem Ciebie skrzywdzić, wybacz.. - Chłopak, najwyraźniej zmieszany całą sytuacją, osunął się na ziemię obok Eleny i spojrzał na nią z troską w oczach. 
- Nic nie zrobiłeś złego, to ja przepraszam, że tak zareagowałam... - Podkurczyła kolana do brody i schowała w nie głowę. - Czas najwyższy, abym Ci wszystko opowiedziała... Prawda? - Uniosła głowę z lękiem wypisanym na twarzy. Lękiem przed tym, co miała zaraz opowiedzieć, oraz przed tym, co miało się zaraz wydarzyć. Coś w niej krzyczało, żeby uciekała, ale i kazało jej zostać, lecz nic nie mówić. Chłopak patrzył na nią, wyczekująco, a ona nie potrafiła wykrztusić z siebie ani słowa. Siedziała tak i patrzyła przed siebie, z nadzieją, ze ktoś to powie za nią, głupia nadzieja. - Unikaj mroku lasu, nie zbliżaj się do rannych ciemnych ptaków, ponieważ one tylko czekają... Udają, że są ranne... Do takich się nie zbliżaj, tak naprawdę nic im nie jest... - Spojrzała na bruneta ze smutkiem oraz lękiem w oczach.
- Ja... cz... rozumiem. - Uśmiechnął się, lecz ona dobrze wiedziała, ze on nie rozumie. Ah, co taki zwykły człowiek rozumie! Powiesz takiemu, że nie masz kasy, to nie zrozumie dlaczego. Nigdy nie zrozumie biedy- tylko biedny zrozumie biednego. Nikt nie zrozumie chorego - tylko chory zrozumie chorego. Szlak, ja też kiedyś taka byłam, taka głupia, myślała. 
- Nie rozumiesz... 
- Może i nie, fakt. Ale.. - Przerwał, słyszała, jak nabiera powietrze w płuca - skądś Cię znam. Przed spotkaniem Ciebie, licznie mi się śniłaś... Mówiłaś coś do mnie, ale kiedy otwierałaś usta i wypowiadałaś słowa, nie słyszałem ich. Słyszałem jedynie głuchy pisk, wydobywający się znikąd. Ale nie z ciebie, ty coś mówiłaś, jestem pewien. To było coś innego, a no i jeszcze szepty były jakieś.. Też nie Twoje, męskie.. Oh, oszalałem chyba. Podsumowując.. Podobasz mi się, jak nikt inny, wiem, że znamy się dwa dni ale ja czuję, jakbyśmy znali się od lat. I chyba... Chyba nawet Cię kocham, przy żadnej dziewczynie nie czułem się tak, jak przy Tobie. - Po policzku chłopaka popłynęła łza. Teraz, albo nigdy, kiedyś trzeba, pomyślała. Objęła chłopaka i wtuliła się w niego. 
- Mam tak samo. - Wyszeptała chłopakowi do ucha. Pierwszy, do którego się przytuliłam, od... Od tamtego wieczora, pomyślała.


_______________________________________________________________________
_______________________________________________________________________

Rozdział 1

Stanęła przed drzwiami dużego biurowca w Manchester'rze i sięgnęła do kieszeni kurtki, wyciągając mały zgniotek papieru i upewniając się, że trafiła pod dobry adres. To nie tu, pomyślała. Już miała się oddalić kiedy drzwi otworzyła jakaś kobieta.
- A czego tu dziewczynka szuka ? - Zapytała ją staruszka.
- Szukam hm... - Wyciągnęła karteczkę i wręczyła ją - Tego. Wie może pani, gdzie to jest?
- Jasne. - Staruszka wyciągnęła rękę przed siebie i wskazała swoim chudym, kościstym palcem - Musisz pójść tam, skręcić w drugą prawą, skręcić w lewo... - Tłumaczyła. Dziewczyna podziękowała i oddaliła się. Niedługo po tym znalazła się przed kolejnym biurowcem niczym nie różniącym się od poprzedniego. Powoli zaczęła żałować przyjęcia tej pracy ale z drugiej strony bardzo się na nią cieszyła, nie mogła się jej doczekać. Uśmiechnęła się z tego powodu sama do siebie. Nacisnęła dzwonek, długo czekać nie musiała. Cieszyło ją, że dostała pracę w tak cholernie popularnym mieście. Kochała te miasto, mimo, że dziś jest w nim pierwszy raz. Wysoki brunet otworzył jej drzwi:
- Hej, wejdź. - Uśmiechnął się do niej szeroko i zrobił miejsce w drzwiach. Dziewczyna weszła, rozglądając się po pomieszczeniu. Było ogromne, szare, w okół biegali ludzie w kanciastych eleganckich spódnicach, mężczyźni w garniturach, nagle zdała sobie sprawę, że nie pasowała do tego miejsca, miała na sobie ciemne rurki, pudrowo-różowe vansy, sweter a pod nim koszulę.  Spojrzała na chłopaka, który rozmawiał teraz z jakimś facetem za biurkiem i mierzyli mnie wzrokiem od dołu do góry śmiejąc się. Prychnęła w odpowiedzi i rozejrzała się po biurze. Naprawdę, nie pasowała tu. Wszyscy byli tacy zapracowani, pracowici.. a ona? Do czasu otrzymania tej pracy, która jest jej pierwszą, siedziała w domu przed laptopem nie robiąc dosłownie nic. Tak została wychowana. Wszyscy robili wszystko za nią. Teraz pora na zmiany. Cóż, sama tego chciałam, pomyślałam. Spojrzałam w kierunku gdzie wcześniej stał ten brunet o boskich, ciemnych oczach z tym drugim, teraz obaj kierowali się w moją stronę.
- Widzę, że nasza jakże pracowita panna Elena raczyła zjawić się w naszych progach, niestety, z opóźnieniem kilku godzinnym. - Odezwał się ten zza lady.
- Oh! - Westchnęła szyderczo.
- Chodź za mną i za wiele tu lepiej nie pyskuj. - Pociągnął Elenę za rękę.
- Niech mnie pan tymi łapami nie dotyka ! - Krzyczała, wyrywając się. Wspomnienia tamtego pamiętnego wieczoru znowu zaśmieciły myśli dziewczyny, nie potrafiła się od ich odgonić. Rzuciła się na ziemię, krzycząc " Nie, nie, nie! ", brunet doskoczył do niej i zaczął ją uspokajać, jednocześnie odsuwając kolesia z dala od Eleny. W końcu dziewczyna uspokoiła się, kiedy zgromadziła się w okół grupka gapiów. Wstała, odszukała wzrokiem drzwi i pobiegła w ich kierunku.
- Ona nie zna miasta, może sobie coś zrobić! - Krzyknął za nią brunet. Nie ubiegła za daleko, zemdlała. Tajemniczy chłopak, którego imienia zaszczytu poznać nie miała, złapał ją w ostatniej chwili.


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________