piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 1

Stanęła przed drzwiami dużego biurowca w Manchester'rze i sięgnęła do kieszeni kurtki, wyciągając mały zgniotek papieru i upewniając się, że trafiła pod dobry adres. To nie tu, pomyślała. Już miała się oddalić kiedy drzwi otworzyła jakaś kobieta.
- A czego tu dziewczynka szuka ? - Zapytała ją staruszka.
- Szukam hm... - Wyciągnęła karteczkę i wręczyła ją - Tego. Wie może pani, gdzie to jest?
- Jasne. - Staruszka wyciągnęła rękę przed siebie i wskazała swoim chudym, kościstym palcem - Musisz pójść tam, skręcić w drugą prawą, skręcić w lewo... - Tłumaczyła. Dziewczyna podziękowała i oddaliła się. Niedługo po tym znalazła się przed kolejnym biurowcem niczym nie różniącym się od poprzedniego. Powoli zaczęła żałować przyjęcia tej pracy ale z drugiej strony bardzo się na nią cieszyła, nie mogła się jej doczekać. Uśmiechnęła się z tego powodu sama do siebie. Nacisnęła dzwonek, długo czekać nie musiała. Cieszyło ją, że dostała pracę w tak cholernie popularnym mieście. Kochała te miasto, mimo, że dziś jest w nim pierwszy raz. Wysoki brunet otworzył jej drzwi:
- Hej, wejdź. - Uśmiechnął się do niej szeroko i zrobił miejsce w drzwiach. Dziewczyna weszła, rozglądając się po pomieszczeniu. Było ogromne, szare, w okół biegali ludzie w kanciastych eleganckich spódnicach, mężczyźni w garniturach, nagle zdała sobie sprawę, że nie pasowała do tego miejsca, miała na sobie ciemne rurki, pudrowo-różowe vansy, sweter a pod nim koszulę.  Spojrzała na chłopaka, który rozmawiał teraz z jakimś facetem za biurkiem i mierzyli mnie wzrokiem od dołu do góry śmiejąc się. Prychnęła w odpowiedzi i rozejrzała się po biurze. Naprawdę, nie pasowała tu. Wszyscy byli tacy zapracowani, pracowici.. a ona? Do czasu otrzymania tej pracy, która jest jej pierwszą, siedziała w domu przed laptopem nie robiąc dosłownie nic. Tak została wychowana. Wszyscy robili wszystko za nią. Teraz pora na zmiany. Cóż, sama tego chciałam, pomyślałam. Spojrzałam w kierunku gdzie wcześniej stał ten brunet o boskich, ciemnych oczach z tym drugim, teraz obaj kierowali się w moją stronę.
- Widzę, że nasza jakże pracowita panna Elena raczyła zjawić się w naszych progach, niestety, z opóźnieniem kilku godzinnym. - Odezwał się ten zza lady.
- Oh! - Westchnęła szyderczo.
- Chodź za mną i za wiele tu lepiej nie pyskuj. - Pociągnął Elenę za rękę.
- Niech mnie pan tymi łapami nie dotyka ! - Krzyczała, wyrywając się. Wspomnienia tamtego pamiętnego wieczoru znowu zaśmieciły myśli dziewczyny, nie potrafiła się od ich odgonić. Rzuciła się na ziemię, krzycząc " Nie, nie, nie! ", brunet doskoczył do niej i zaczął ją uspokajać, jednocześnie odsuwając kolesia z dala od Eleny. W końcu dziewczyna uspokoiła się, kiedy zgromadziła się w okół grupka gapiów. Wstała, odszukała wzrokiem drzwi i pobiegła w ich kierunku.
- Ona nie zna miasta, może sobie coś zrobić! - Krzyknął za nią brunet. Nie ubiegła za daleko, zemdlała. Tajemniczy chłopak, którego imienia zaszczytu poznać nie miała, złapał ją w ostatniej chwili.


__________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Miło by było gdybyś dodał(a) komentarz ☺








dziękuję ☺